Dla Was piszę

28 października 2012

Mydełka od SoapBakery

Czas odczarować mydło. Tyle krąży opinii o tym, że mycie mydłem szkodzi skórze, że nie sposób im nie ulec.  Nie wiem skąd wzięły się te wszystkie fałszywe przeświadczenia. Od dawna używam mydeł. Jeden warunek – muszą być naturalne, oparte na olejach roślinnych.
Kiedy zobaczyłam mydełka SoapBakery musiałam je mieć.
Wybrałam cztery mydełka:
Z glinkami ghassoul i żółtą

Solne z zieloną glinką
After Eight
Różane
Mydło różane rozpoczęłam używać natychmiast. Nie zrobiłam nawet zdjęć. Mam tylko matulką różyczkę.
Do zamówienia dołączono miły bilecik oraz dwa maleństwa – różane i białoszare cudeńko, które nazwałam listkiem.
Te mydełka to arcydzieła mydlanej sztuki. Mam nadzieję, że fotografie chodź odrobinę oddają ich urok.
Co Wy sądzicie o mydle? Używacie tego wiekowego wynalazku w codziennej toalecie?

27 października 2012

Maseczka Ubtan - ajurwedyjski królewski peeling w ramach maseczkowej akcji


Maseczkowa akcja trwa u mnie w najlepsze. Stosowane przeze mnie maseczki powtarzają się. Czasem jednak sięgam po zupełne dla mnie nowości. Taką nowością są dla mnie maseczki oparte na ajurwedyjskich ziołach marki Hesh.
Pierwszą moją ajurwedyjską  maseczką jest Ubtan.

O maseczce przeczytamy:
„Ubtan jest to stara ajurwedyjska mikstura upiększająca stosowana od wieków jako puder do kąpieli dla uzyskania promiennej i zdrowej skóry. Była ona zwana królewskim peelingiem kąpielowym. Jest to najlepszy i najbardziej naturalny zamiennik mydła. Posiada naturalne właściwości myjące i upiększające, nadaje skórze czarujący blask oraz nawilżenie. Ponad to maseczka Ubtan ma działanie chłodzące i peelingujące. Jest wyśmienita dla skóry trądzikowej i z zaskórnikami.
Zalety produktu:
ü  nadaje się jako środek myjący dla osób w każdym wieku,
ü  może być stosowany jako naturalny zamiennik mydła,
ü  nadaje skórze promienny wygląd,
ü  działa peelingująco i oczyszczająco,
ü  działa nawilżająco,
ü  działa chłodząco.
Sposób użycia: Odmierzyć odpowiednią ilość maski w zależności od zastosowania i rozrobić z niewielką ilością wody różanej lub zwykłej wody do uzyskania konsystencji pasty. Nałożyć na skórę twarzy lub ciała pozostawiając przez 10-15 min, następnie dokładnie spłukać wodą. Podczas zmywania maseczki można wykonywać delikatny masaż skóry okrężnymi ruchami, co zapewni dodatkowy efekt peelingujący. Przy zastosowaniu maseczki jako środek myjący wystarczy nanieść na ciało cienką warstwę rozrobionej pasty, a po 5-10 minutach zanurzyć się w kąpieli lub spłukać pod prysznicem.


Składniki: Nagarmotha (Cyperus Rotundus), Rose Petal Powder (Rose Alba), Sandalwood Powder (Santalum Album), Kachura (Curcuma Zedoria), Bawchi (Psorolea Corylifolia), Anantmul (Hemidesmus Indicus), Amba Haldi (Curcuma Amada), Wala (Andropogan Muircatus), Manjishta (Rubia Cordifolia), Orange Peel Powder (Citrus Aurantium), Multani Mati (Fuller's Earth), Perfume.
Ostrzeżenie dla alergików: Maseczka Ubtan jest produktem naturalnym i może powodować uczulenia lub podrażnienia skóry u osób wrażliwych na któryś ze składników.”
Moja ocena:
Jak już wspomniałam nigdy nie stosowałam maseczek opartych na ajurwedyjskich ziołach. Zupełnie nie znam roślin, z których została skomponowana. Rozszyfrowanie składu jest więc dla mnie bardzo trudne. Z 11 roślinnych składników znam tylko płatki róż, skórkę pomarańczową i proszek z drewna sandałowego. Pozostałe składniki brzmią dla mnie wyjątkowo tajemniczo. Nawet nie będę próbowała ich zidentyfikować. Maseczka ma postać bardzo drobnego proszku zapakowanego w celofanową torebkę. Proszek jest bardzo drobny. Nie ustępuje glinkom. Ziołowy proszek pachnie bardzo intensywnie. Przypuszczam, że w ziołowo-drzewnym aromacie dominuje zapach drewna sandałowego. Nigdy nie miałam prawdziwych trociczek ,agrabati, opartych na pyle drewna sandałowego i tymże olejku. Tak jednak wyobrażam sobie ich woń.

Do jednokrotnego użycia biorę trzy łyżeczki proszku. Dodaję wody, aby powstała pasta. Odstawiam proszek z wodą, aby dobrze się połączyły na 30 minut. Po tym czasie pasta będzie jednorodna. Nie trzeba tak robić, można zaraz po dodaniu wody użyć maseczki. Ja jednak twierdzę, że jest lepsza jak trochę postoi.




Potem nakładam ją na twarz, szyję, dekolt i ramiona. Przecież to królewski peeling i dlatego stosuję go dość rozrzutnie. Brunatną maź trzymam na sobie około 10 minut. Podczas zmywania wykonuję delikatny masaż. Maseczka ta działa delikatnie peelingująco i oczyszczająco. Dla mojej mieszanej cery jest doskonała. Dobrze oczyszcza, nie wysusza skóry. Po zmyciu maseczki nie odczuwam żadnego ściągania. Maseczka ta przeznaczona jest dla kobiet i mężczyzn. Od mężczyzny usłyszałam opinię, że lekko piecze. Po zmyciu jednak nie było żadnego zaczerwienienia. Ogólnie przez mężczyznę maseczka została oceniona pozytywnie, mimo pewnych uwag do zapachu.

Z pewnością jeszcze sięgnę po maseczki marki Hesh. Zużyłam dopiero połowę opakowania. Wypatrzyłam już sobie kolejną maseczkę Hesh,  z płatków róż.
Znacie ajurwedyjskie maseczki? Czy Wasi mężczyźni także stosują maseczki? Może zaczniecie wspólne maseczkowanie od tej, na której napisano, że jest dla kobiet i mężczyzn?

24 października 2012

Łucja z Agulkowego Pola rozdaje !

Pora na rozdanie u Łucji.  Doskonale wiecie, że ostatnio dopisywało mi szczęście w blogowych konkursach. W rozdaniach nie mam szczęścia. Muszę coś stworzyć, zrealizować, a wtedy los do mnie się uśmiecha.
Pisząc poprzednią notkę, o ekologicznych herbatkach uświadomiłam sobie, że to moja setna notka. I takim sposobem kolejna notka nosi numer 101. Koniecznie musi być rozdaniowa :)
Ogłaszam rozdanie!

Do zbobycia są dwa zestawy kosmetyków.

Rozdanie przygotowane jest dla obecnych i przyszłych pełnoletnich obserwatorów.
Aby w nim uczestniczyć należy:
1.      Być publicznym obserwatorem mojego bloga – 1 los
2.      Notka o rozdaniu lub zamieszczenie banera – 1 los
3.      Polubienie fanpage Agulkowe Pole – 1 los
Pod notką należy umieścić komentarz o treści:
1.      Obserwuję jako:
2.      Notka o rozdaniu – TAK/NIE
(jeśli TAK – proszę o link)
3.      Lubię Agulkowe Pole – TAK/NIE
(jeśli TAK - proszę o podanie imienia i pierwszej litery nazwiska)

Moje komentatorki :

otrzymują dodatkowy los. Dziękuję Wam za każdy komentarz. Dzięki Waszym komentarzom blog żyje. Może ten dodatkowy los okaże się szczęśliwy?

Rozdanie trwa do 7 listopada  br. do godziny 24.00
A oto nagrody:
Nagroda nr 1
Yogi Tea – Herbata Dla kobiety Energia
Coslys – szampon i żel pod prysznic 2 w 1 z czerwonymi owocami
Luvos – maseczka nawilżająca z olejkiem migdałowym
Luvos – maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini
Figs & Rouge – Balsam do ust mięta i drzewo herbaciane
Ikarov – Olejek kokosowy

Ikarov - Olejek wzmacniający paznokcie
Nagroda nr 2

Yogi Tea – Herbata Dla kobiety  
Coslys – szampon i żel pod prysznic 2 w 1 ze zbożami
Luvos – maseczka nawilżająca z olejkiem migdałowym
Luvos – maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini
Figs & Rouge – Balsam do ust wiśnia i wanilia
Ikarov – Olejek sezamowy

Ikarov - Olejek wzmacniający paznokcie
Wszystkie kosmetyki oraz herbatki są produktami naturalnymi. Takie preferuję i takimi chcę Was obdarować. Wybrałam marki, które bardzo cenię i lubię. Mam nadzieję, że i Wam się spodobają.
Fundatorem tych zestawów jest autorka tego bloga – Łucja.  Jeśli macie ochotę na nie zapraszam do zabawy!

21 października 2012

Czas na herbatę - herbatki Yogi Tea

Jestem kawoszem. Lecz to, że uwielbiam kawę o każdej porze dnia nie dyskwalifikuje herbat. Po herbatki sięgam codziennie. Długie godziny pracy sprawiają, że dwie,trzy herbaty wypiję. Kilka lat temu poznałam herbatki Yogi Tea.



Oto co pisze o nich producent:
„Yogi Tea to harmonijne mieszanki ziół i przypraw, bez dodatku czarnej herbaty, których receptury oparte są na liczącej tysiące lat hinduskiej nauce o życiu Ajurwedzie. Herbatki Yogi Tea są bezkofeinowe – mogą więc służyć całej rodzinie. Dodają energii i harmonizują. Podane na gorąco pachną i smakują wyśmienicie. Schłodzone – dodatkowo orzeźwiają.

W wygodnej formie ekspresowej oferowanych jest 41 rodzajów herbatek Yogi Tea. Cztery z nich są także dostępne jako mieszanki grubiej mielonych przypraw i ziół przeznaczonych do gotowania. Można je także przygotowywać w ekspresie do kawy. Najlepiej smakują z odrobiną mleka i cukru lub miodu – według upodobania. Na specjalne okazje polecamy dodanie soku owocowego lub przystrojenie filiżanek pełnych Yogi Tea bitą śmietaną posypaną szczyptą cynamonu.
Herbatki Yogi Tea:
ü  gaszą pragnienie czarując smakiem i aromatem
ü  rozjaśniają umysł
ü  uspokajają, gdy chcesz się wyciszyć
ü  kołyszą do snu, gdy potrzebujesz wypoczynku
ü  bronią przed chorobą
ü  oczyszczają ciało i umysł
ü  są pyszne!”
Moja opinia:
Herbatki Yogi Tea wypróbowałam chyba wszystkie. Są takie, które bardzo lubię są i takie, po które sięgam sporadycznie.
Dzisiaj zaparzyłam sobie po spacerze herbatkę imbirową. Niby ciepła, złota jesień, ale złe wirusy czychają.
„Według nauczania Ajurwedy dbałość o zbalansowanie wszystkich sześciu smaków: słodkiego, kwaśnego, słonego, gorzkiego, ostrego i cierpkiego, przynosi równowagę wewnętrzną. Ostry smak imbiru działa rozgrzewająco, a kwaśny smak cytryny rozbudza i daje poczucie lekkości. YOGI TEA® Imbirowo-cytrynowa stanowi połączenie imbiru, cytryny i tradycyjnych przypraw, które razem budzą zmysły i inspirują do działania. To doskonale ożywczy napój na każdą porę!”
Skład: imbir*(43%), lukrecja*, trawa cytrynowa*, czarny pieprz*, ekstrakt z owoców cytrusowych (naturalny aromat), skórka cytrynowa*(4%), mięta pieprzowa*(4%), hibiskus*, suszony sok cytrynowy*(2%).
* certyfikat ekologiczny: : IMO GmbH, Niemcy
Oczywiście na jednej herbacie dzisiaj nie kończę.
Bardzo lubię ajurwedyjską herbatę korzenną z prażoną cykorią Jamajka, bo ... zastępuje mi kawę.
„Stawiająca na nogi kombinacja wyrazistego aromatu prażonej cykorii i chleba świętojańskiego z pachnącym kardamonem, cynamonem, imbirem i goździkami! Świetna alternatywa dla codziennej filiżanki kawy. Niezwykłe połączenie łagodności i mocy. Piękne aromaty i bogate smaki harmonijnie splecione w herbacie YOGI TEA® Jamajka zaspokoją nawet najbardziej wymagające podniebienie.”
Skład: prażona cykoria*(20%), cynamon*, słód jęczmienny*, chleb świętojański*, kardamon*, czarny pieprz*, lukrecja*, drapacz lekarski (bernardynek)*.
* certyfikat ekologiczny: : IMO GmbH, Niemcy

Nie jest to herbata ekspresowa (chodź i w takiej formie występuje). Jest to mieszanka prażonych ziaren, które trzeba gotować około 15 minut.

Doskonale smakuje z mlekiem i odrobiną miodu.

Moje herbatki kupiłam na www.zdrowe-kosmetyki.pl. Herbatki objęte są promocją. Zamiast 16 zł, herbata kosztuje 12 zł (poza sypanymi).

Sklep świętuje swoje piąte urodziny. Z tej okazji nie płacimy za przesyłkę zamówienia. Warto skorzystać. Ja też biorę się za zakupy. Zdradzę nieśmiało , że przygotowuję niespodziankę dla moich Czytelników :)
Wolicie kawę czy herbatę?

20 października 2012

Balsam do ust Figs & Rouge Pnąca róża

Jesień to czas kiedy częściej sięgam  po balsamy do ust. Wiatr, zimno nie sprzyjają urodzie ust. A przecież wszystkie wiemy, że tylko na zadbanych ustach pomadki wyglądają pięknie.
Skusiłam się na Figs & Rouge Rambling Rose.
Czyż można oprzeć się takiej zachęcie ?
„Ten elegancko opakowany balsam zapewnia intensywne nawilżenie i uwodzi zapachem róż. To hit wśród celebrytek i redaktorek urody w brytyjskich magazynach kobiecych. Teraz może być też Twój! Do użycia na ustach, twarzy i wszędzie tam, gdzie potrzebujesz natychmiastowego nawilżenia. Dzięki poręcznemu opakowaniu możesz go mieć zawsze ze sobą, w torebce lub kieszeni, sprawdza się w podróży!
Skład: 
Helianthus annus (Sunflower Seed Oil), Butyrospermum parki (Shea Butter), Cera alba, Rosa canina Fruit Oil, Calendula officinalis Flower Extract, Pelargonium graveolens Flower Oil, Citral*, Geraniol*, Citronellol*, Limonene*, Linalool*
*) naturalny składnik występujący w olejkach eterycznych”
Moja opinia:
Uległam uwodzicielskiemu zapachowi róż. Balsam pachnie delikatnie. Nie jest to słodka bułgarska róża. Zapach raczej przypomina dziką różę. Nie jest ani mdły, ani nachalny. Nie utrzymuje się długo na ustach. Jak działa balsam? Tak jak obiecuje producent. Przede wszystkim intensywnie nawilża. Wygładza delikatną skórę warg. Zawdzięcza to dobrym składnikom.
Uważam, że jest to drobiazg, który powinien znaleźć się w każdej kobiecej kosmetyczce. A i w kieszeniach spodni panów także (no może o innym zapachu). Małe i urokliwe pudełeczko wszędzie się zmieści. Metalowe opakowania balsamów Figs & Rouge bardzo mi się podobają. Z pewnością kupię jeszcze nie jeden balsam. Dla ślicznego pudełka także.
Znacie balsamy Figs & Rouge? Lubicie takie kosmetyki?

18 października 2012

Niespodzianka od Mrufecki :-)

Tydzień niespodzianek trwa w najlepsze. Nie wierzycie? Mnie też trudno uwierzyć. Po pracy znalazłam awizo w skrzynce. Nie oczekiwałam niczego dobrego. A tutaj ... niespodzianka od Mrufecki (klik).
W pięknym pudełku znajdują się same wspaniałości. Takie jakie kobiety lubią najbardziej.
Pudełko bogate jest w kolory. Popatrzcie same.
Ognista czerwień – lakier i szminka. Pilnuje ich złotowłosa anielica.
Energetyczna pomarańcza – żel pod prysznic i kąpielowe babeczki z migdałami.
Wiosenna zieleń – olej makadamia do włosów. Bardzo chciałam go wypróbować. Staję się włosomaniaczką :)
Błękit i biel – maseczki, lakiery i podkład.
Jest i zgaszony róż w towarzystwie złota. Zdjęcie nie oddaje uroku tych kolczyków. Mnie kojarzą się z Marokiem.
Słowa, które napisała do mnie Gabi pozostaną naszą tajemnicą. I złotowłosej Anielicy.
Dziękuję Gabi :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...