Dla Was piszę

28 lutego 2013

Olej z czarnego kminku

Oleje są niezastąpione w naszej diecie i pielęgnacji. Z każdej rośliny można uzyskać olej. W ostatnich latach powraca do łask i „robi karierę” olej z czarnego kminku.


Czarny kminek (czarnuszka – Nigella sativa) wywodzi się z Azji Mniejszej. Roślina ta uprawiana jest w Syrii, Iraku, Egipcie, Indiach, Turcji oraz niektórych krajach Europy Środkowej. Jednak najwyższej jakości olej uzyskiwany jest z roślin rosnących na południu Egiptu z uwagi na specyficzne warunki klimatyczne i glebowe. Rośliny maja wysokość ok. 40-50 cm, ich kwiaty są bladoniebieskie lub białe z zielonymi lub niebieskimi końcówkami, czarne nasiona zgromadzone są w mieszkach. Zbiorów dokonuje się przed wschodem słońca, uzyskane nasiona są rozcierane w żarnach, a następnie poddawane tłoczeniu na zimno. Tak uzyskany olej cechuje się niezwykle wysoką zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych (aż do 84%).

Czarny kminek, zwany też złotem faraonów, jest znany już od tysiącleci ze swych leczniczych właściwości. Egipcjanie, słynący ze stosowania wysokorozwiniętych metod leczenia, od zawsze bardzo cenili sobie małe, czarne nasiona owej rośliny. Według podań, faraon Tutenhamon był tak zafascynowany czarnym kminkiem, że jego słudzy musieli stale nosić przy sobie butelkę cennego olejku. Po śmierci faraona amfora z olejem z czarnego kminku została złożona wraz z nim do grobu. Podobno Kleopatra i Nefretete, oprócz kąpieli w mleku, aksamitnie miękką i piękną skórę zawdzięczały właśnie czarnemu kminkowi.

We wczesnym Średniowieczu czarny kminek uprawiano w Europie Środkowej, traktując go jako przyprawę oraz środek leczniczy w medycynie ludowej. Dobrze się dzieje, że jego właściwości odkrywamy na nowo.

Mój olej z czarnego kminku wygrałam w konkursie na blogu Śliwki Robaczywki.

Właściwości:

ü  korzystnie wpływa na wygląd skóry i poprawia stan jej zdrowia

ü  wspomaga eliminację zmian skórnych wszelkiego rodzaju

ü  działa antybakteryjnie, antywirusowo, antyseptycznie i przeciwgrzybicznie

ü  hamuje nadmierną odpowiedź immunologiczną (alergie, świerzbiączka, astma)

ü  wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe

ü  chroni przed wolnymi rodnikami

ü  bierze udział w tworzeniu prawidłowych, nowych komórek organizmu (skóra, błony śluzowe, ściany naczyń krwionośnych, gojenie ran, regeneracja organów)


Zastosowanie:

ü  bezpośrednio na skórę

ü  wewnętrznie

ü  do produkcji kosmetyków profesjonalnych i w warunkach domowych

ü  do zabiegów w salonach kosmetycznych i salonach masażu


Początkowo nie wiedziałam jak do tego oleju zabrać się.  Problemów ze skórą większych nie mam więc w stosowaniu na twarzy trudno byłoby mi ocenić jego działanie. Na jednym z portali o naturalnej żywości i pielęgnacji znalazłam informację, że olej ten doskonale sprawdza się w połączeniu z olejem arganawym.  Olej arganowy bardzo lubię i cenię. W ostatnim czasie zauważyłam, że znowu gubię więcej włosów niż powinnam. Z lenistwa nie zawsze chciało nakładać mi się oleje. Włosy moje nie lubią długich przerw w dostarczaniu im olejów. Najlepiej czują się kiedy nakładam je przed 2-3 razy w tygodniu. Mono dieta także nie jest wskazana.  I w takich oto okolicznościach do diety moich włosów został wprowadzony olej arganowy i olej z czarnego kminku.  Na włosy nakładam oleje lekko ogrzane np. w kąpieli wodnej lub przelane do małej butelki i postawione na kaloryferze. Na jedno zastosowanie biorę około 3 ml oleju arganowego i 50 kropli oleju z czarnego kminku. Ciepłe oleje nakładam na całą długość włosów oraz wmasowuję w skórę głowy. Oleje pozostawiam na całą noc. Rano tłuszcz z włosów zmywam. I gotowe.

Olej z czarnego kminku ma charakterystyczny mocny, ostry ziołowy zapach.  Dodany do oleju arganowego nadal ma tę charakterystyczną woń.  Arganowo-czarnuszkową mieszaninę olejów stosuję od połowy stycznia. Po sześciu tygodniach widzę, że moje włosy zaczęły szybko rosnąć. Nadal trochę wypadają. Pewny ubytek przy każdym myciu można akceptować. Włosy mają piękny połysk, lśnią. To pewnie zasługa oleju arganowego.  Oleju z kminku czarnego w mam jeszcze dużo w butelce 50 ml. Wystarczy mi go pewnie jeszcze na dwa-trzy miesiące. Po tym czasie dopiero będę mogła ocenić na ile poprawił kondycję moich włosów. Kurację będę kontynuować, bo mi służy. Podświadomie także czuję, że moje włosy się jej domagają.

Ewel dziękuję za olejek!

Wszystkim niezdecydowanym polecam spróbowanie tego oleju w pielęgnacji. Jego właściwości są bardzo szerokie.  Przypuszczam, że Kleopatra i Nefretete nie wybrałyby żadnych przeciętniaków. Korzystały z tego co najlepsze w pielęgnacji urody.

Znacie olej z czarnego kminku?

23 lutego 2013

Lotion do nóg rozmarynowy Dr. Hauschka

Długie siedzenie, ciągłe stanie, nadwaga z czasem mogą prowadzić do żylaków.  Pisałam Wam, że mam problemy ze stawami. Nogi czasami także dają mi „popalić”. Z żylakami nie borykam się. Obrzęki jednak to mój problem. Siedząca praca nie pozostaje bez wpływu na stan moich nóg. Wśród kosmetyków pielęgnacyjnych do ciała szukam więc produktów, które i ten problem chodź trochę zniwelują. Moje poszukiwania doprowadziły do odkrycia Rozmarynowego lotionu do nóg Dr. Hauschka. Kosmetyki tej niemieckiej firmy są dla mnie nowością.
 
 
O lotionie przeczytamy:
„Odświeżający i pobudzający krążenie. Lotion do nóg rozmarynowy przywraca lekkość ociężałym, zmęczonym nogom. Wyciągi z rozmarynu i ogórecznika przeciwdziałają obrzękom, skurczom łydek oraz stanom bólowym podczas przymusowego stania lub siedzenia przez dłuższy czas. Preparat zachowuje właściwy poziom nawilżenia, odświeżając i nadając skórze elastyczność. Polecany jako kosmetyk do masażu w gabinetach kosmetycznych.
 
 
Sposób użycia: niewielką ilość preparatu rozsmarować na dłoniach i łagodnymi ruchami kilkakrotnie od spodu i z wierzchu łydek wykonać delikatny masaż w kształcie „ósemek”. Na końcu delikatnie wmasować preparat w wierzch stopy kończąc ruchy kolejno na każdym palcu, zdejmując z niego napięcie i zmęczenie.
Skład: Alcohol, Ricinus Communis, Borago Officinalis, Aqua, Parfum, Rosmarinus Officinalis, Linalool*, Limonene*, Geraniol*, Citronellol*, Coumarin*, Citral*, Farnesol*.
*składnik naturalnego olejku eterycznego."
 
 
Moja opinia:
Wyjątkowo moją recenzję  zacznę od ceny. Lotion o pojemności 100 ml kosztuje 63,00 zł. To dużo. Mnie udało się kupić ten kosmetyk w cenie promocyjnej, bo po 36 zł. Opis producenta jest tak obiecujący, że wiązałam z tym kosmetykiem duże nadzieje. Używam go od miesiąca.
 
 
W szklanej butelce zostało preparatu na jakiś tydzień używania. Lotion bardzo przyjemnie pachnie. Ziołowo. Nie jest to jednak tylko aromat rozmarynu. Preparat ten oparty jest na alkoholu. Czuję charakterystyczną alkoholową woń. Nie przeszkadza mi to. Sądzę, że alkohol w tym kosmetyku jest dobrym rozpuszczalnikiem dla aktywnych składników olejku rozmarynowego. Wchłania się także dobrze przez skórę. Lotion nanoszę na nogi dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Po jego naniesieniu natychmiast odczuwam niesamowitą ulgę.
 
 
Uczucie ulgi po całym dniu dla zmęczonych nóg jest wyjątkowo ważne. Kosmetyk ten działa tak jak napisał producent. Obrzęki nóg mam zdecydowanie mniejsze. Są dni kiedy o nich zapominam. Preparat ten nie wysusza skóry. Nie należy się więc bać alkoholu na samym czele składu. Lotion znajduje się w szklanej butelce. Bardzo ładny graficznie jest także kartonik. Mimo wysokiej ceny kosmetyk ten znajdzie stałe miejsce u mnie. Nie zawsze uda się kupić go w promocyjnej cenie.
Nie mam wśród kosmetyków takich bez których nie będę mogła żyć. Nie ten, to inny. Z lotionem rozmarynowym jest inaczej. Bez niego nie będę mogła dobrze funkcjonować. Moim nogom dodał skrzydeł. Muszę przyznać, że mam wielką ochotę na inne kosmetyki marki Dr.Hauschka. Ten kosmetyk zadziałam na moje nogi jak lek.
Jakie macie sposoby na zdrowe i zadbane nogi?
 
 

16 lutego 2013

Ekologiczny środek do usuwania kamienia Sodasan

Jeśli dzisiaj sobota, to robię domowe porządki. Sobotnie sprzątanie to u mnie pewien rytuał. Dzień wolny od pracy sprzyja dokładnemu sprzątaniu mieszkania. Dzisiaj postanowiłam rozprawić się z fugami w łazience, przede wszystkim na podłodze. Remont łazienki miałam kilka lat temu. W małej łazience sprawdzają się tylko jasne kolory. Po latach wiem, że jasna podłoga nie jest zbyt praktycznym wynalazkiem. Fugi już dawno straciły swój waniliowy kolor. Do czyszczenia fug postanowiłam wykorzystać Ekologiczny środek do usuwania kamienia Sodasan.
 
 
Preparat ten kupiłam z myślą o odkamienieniu czajnika i żelazka. Do tego jest sprzeznaczony. Nie sądziłam, że wykorzystam go w innym celu. Czasami zdarza się, że nie zakręcę jakiejś butelki, której akurat używam. Rozcieńczając płyn, aby użyć go do żelazka zostawiłam niezakręconą butelkę. Pech chciał, że ją potrąciłam i trochę wylało się na podłogę.
 
 
 
Najpierw jednak zajęłam się żelazkiem. Potem podłogą. Jakie było moje zdziwienie kiedy wycierając podłogę zobaczyłam, że płyn ten doskonale usunął szarość z fugi. W taki oto sposób doszło do tego, że płynu tego użyłam do przywracania dawnej barwy łazienkowej podłodze.
 
Producent tak pisze:
„Ekologiczna siła czyszczenia urządzeń AGD, urządzeń sanitarnych i nie tylko. Siła ekologicznego kwasku cytrynowego łatwo i dokładnie usuwa osady z kamienia.
Zastosowanie: Nanieść środek bez rozcieńczania na armaturę, płytki, kafelki, ścianki prysznica, blaty a następnie wyczyścić i spłukać dokładnie wodą. Po rozcieńczeniu używać do czyszczenia ekspresów do kawy, ekspresów ciśnieniowych espresso, żelazek z funkcją naparowywania i czajników.
 
 
Dozowanie: 200ml na 1l  wody. Pamiętaj o dokładnym spłukiwaniu czyszczonych powierzchni. W przypadku czyszczenia pralek: wlać do pralki 1 l środka i włączyć program prania na 60 stopni bez wkładania ubrań. Proszę postępować zgodnie z zaleceniami producenta urządzeń, szczególnie w przypadku usuwania kamienia z żelazek z funkcją naparowywania.
 
Skład: >30% woda, 15-30% kwasku cytrynowego.
Produkt certyfikowany ECOCERT sas F.32600 oraz Certisys, konsekwentnie ekologiczny.
Ostrzeżenie: produkt podrażnia oczy i skórę. Produkt należy chronić przed dostępem dzieci! Po kontakcie ze skórą, przemyć miejsce wodą z mydłem. Unikać bezpośredniego kontaktu. W przypadku połknięcia natychmiast zasięgnąć porady lekarza, pokazując opakowanie."
 
 
Moja opinia:
Słowem wstępu napisałam Wam do czego postanowiłam użyć środka do odkamieniania. Jako odkamieniacz preparat ten sprawdza się znakomicie. U mnie sprawdził się także jako środek czyszczący fugi. Na czyszczenie fug mam swój sposób. Staram się nanieść płyn tylko na fugę. Robię to za pomocą … strzykawki. Dzięki temu używam mało płynu. Po naniesieniu płynu zostawiam go na kilka chwil, a potem ścieram za pomocą wilgotnej gąbki. I gotowe. Aktywnym składnikiem tego płynu jest kwasek cytrynowy. Warto więc prace z tym środkiem wykonać w rękawiczkach. 
Poniżej zdjęcie niezbyt czystych fug (nie sądziłam, że pokażę brudną podłogę)
..i po czyszczeniu.
 
Polecam Wam ten środek. Na czyszczenie podłogi o powierzchni około 2 m2 zużyłam 70 ml płynu. Na kilka miesięcy mam spokój. Miło jest popatrzeć na podłogę, ze znowu jasnymi fugami.
Macie sposoby na czyszczenie fug?
 
 

15 lutego 2013

"Ojciec Eliasz. Czas Apokalipsy." Michael D. O'Brien


„ŻYJESZ W CZASIE SPEŁNIAJĄCEJ SIĘ APOKALIPSY!
Zatrzymaj się i przeczytaj tę książkę!” – takimi słowami zachęca nas wydawca do sięgnięcia po powieść pt. „Ojciec Eliasz. Czas Apokalipsy”.
 
 
„Bestsellerowa powieść kanadyjskiego pisarza Michaela O.Briena, to jeden z najlepszych thrillerów apokaliptycznych, jaki ukazał się na świecie.  Tytułowy Eliasz to mnich karmelita, Żyd, który przeżył holokaust i był jednym z najważniejszych polityków w Izraelu. Po latach kariery politycznej, przeżywa głębokie nawrócenie i wstępuje do klasztoru na Górze Karmel. Ale świat o nim nie zapomina. Papież zdejmuje z niego obowiązek milczenia i zleca tajną misję. Prosty mnich wyrusza w podróż, by ratować Kościół i świat. Przemierza Europę (również Polskę) i Bliski Wschód, spotykając na swojej drodze wielkich tego świata, świętych, grzeszników, prezydentów, sędziów, mistyków, walczących dziennikarzy, pokornych i wiernych powołaniu kapłanów oraz konspirujących zdrajców.”
 
 
Powieść ta ukazała się w Polsce w roku 2009. Wtedy przeczytałam ją w ciągu trzech wieczorów z zapartym tchem. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Tej powieści się nie zapomina. Po wyjątkowe pozycje lubię sięgać ponownie. Z tytułowym bohaterem ponownie przemierzam Europę. Po czterech latach patrzę inaczej na tę powieść. Nabrała wyjątkowej aktualności…
 
 

12 lutego 2013

Żel stylizująco-pielęgnujący do brwi Lavera

Nic tak nie odejmuje uroku i wyrazu twarzy jak potargane brwi. Tylko co tu zrobić, aby trzymać brwi w ryzach przez cały dzień? Ja już mam na moje brwi sposób. Ujarzmiłam je przy pomocy żelu stylizująco-pielęgnacyjnego Lavera.


Na stronie producenta przeczytamy:
"Żel to delikatna stylizacja i pielęgnacja brwi. Kombinacja starannie dobranych ekstraktów z korzenia lukrecji, rokitnika zwyczajnego, malwy, kwiatu limonki i róży nadaje brwiom naturalny połysk.
Składniki: wodno-alkoholowy wyciąg z limonki*, cukier trzcinowy*, ksantan, szelak, olej arganowy*, ekstrakt z korzenia lukrecji*, ekstrakt z rokitnika*, masło shea*, olej z orzechów kokosa*, olej z lnicznika siewnego*, masło kakaowe*, oliwa z oliwek*, liposomy, ekstrakt z prawoślazu lekarskiego*, ekstrakt z róży*, ekstrakt z kwiatu lipy*, witamina C, Witamina E, olej z kwiatu słonecznika, mieszanka olejków eterycznych.
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych”
Moja opinia:
Od wielu miesięcy nie rozstaję się żelem do brwi. W białym opakowaniu, podobnym do tuszu do rzęs, zamknięto bogactwo naturalnych wyciągów i ekstraktów.



Trudno ocenić działanie pielęgnacyjne. Mam mocne brwi i rzęsy. Wzmocnienia z pewnością nie potrzebują. Składniki roślinne nadają produktowi wyjątkowo pięknego zapachu. Sam żel jest bezbarwny. Ani gęsty, ani zbyt wodnisty. Taki w sam raz. Naniesiony na brwi bardzo szybko schnie. Pół minuty to wystarczający czas, aby ujarzmić brwi i pięknie wyglądać przez cały dzień. Produkt oprócz szczoteczki ma także bardzo przydatny grzebyczek. Ten żel to taki mój makijażowi niezbędnik. Nawet kiedy nie robię makijażu jest w użyciu.
 

Co sądzicie o takim kosmetyku? Posiadanie jego to kosmetyczne minimum czy fanaberia? Znacie żele do brwi innych marek?


 

7 lutego 2013

Organiczna woda perfumowana "R de Rose" Acorelle

Wodą perfumowaną "R de Rose" marki Acorelle już się Wam chwaliłam. Ubiegłoroczne prezenty świąteczne były bardzo pachnące. Lubię takie pachnące prezenty. Z utęsknieniem czekam cieplejszych dni. Tęsknotę osładzam sobie zapachem róży z tej właśnie wody.
 
 
Od producenta dowiadujemy się, że:
„Dominujące olejki eteryczne:
róża (0,03%) - poprawia samopoczucie
geranium (0,5%) - harmonizuje, nadaje równowagę.
Rodzina: kwiatowo-różano-owocowa
Nuty głowy: pączek kwiatu róży, geranium
Nuty serca: róża, frezja
Nuty bazy: malina
 
100% składników pochodzenia naturalnego; 93,36% wszystkich składników pochodzi  z rolnictwa ekologicznego.
 
 
Składniki: Alcohol**, Centaurea Cyanus Water*, Parfum, Citronellol, Linalool, Geraniol, Benzyl Salicylate, Citral, Limonene, Benzyl alcohol
* składniki pochodzą z rolnictwa ekologicznego
** uzyskany ze składników organicznych”
Moja opinia:
Bardzo się cieszę, że dostałam właśnie tę wodę. Lubię kwiatowe zapachy, a róża jest jednym z moich ulubionych kwiatów. W tej wodzie róża jest delikatna, pudrowa. Zapach urzeka swoją miękkością. Nie potrafię powiedzieć czy wyczuwam, geranium, frezję i malinę. Zapach w moim odczuciu nie jest słodki. Różane wonie zwykły kojarzyć się z mdłą kwiatową słodyczą. Może przez geranium zapach nabrał charakteru? Malina kojarzy mi się w wakacjami, latem, beztroską. Kompozycja jest bardzo udana. Wodę zamknięto we flakonie z mrożonego szkła z motywem róży. Proste i gustowne.
 
 
Woda ta nie należy do zbyt trwałych. Jej woń jest ulotna jak piękno różanego kwiatu. Ja zresztą nie oczekuję po naturalnych pachnidłach trwałości. Najważniejsze, że każdego ranka wprawia w dobry nastój.
 
Jaki zapach Was wprawia w dobry nastrój?
 

3 lutego 2013

Olej kokosowy

Zgłaszając się do konkursu u Ewel na blogu Śliwki Robaczywki napisałam, że chcę kolejny raz przetestować olej kokosowy. Piszesz i masz. A właściwie miałam, bo po oleju kokosowym zostało tylko wspomnienie …
Zacznę moją kokosową opowieść po kolei.

Olej kokosowy nie jest dla mnie nowością. Lubię używać go latem przed opalaniem. Po opalaniu także. Dwa lata temu ratowałam nim moje włosy. Trzy razy w tygodniu wcierałam olej we włosy. Wzmocniły się, przestały wypadać, dobrze się układały  i były bardzo miękkie. Walka o każdy włos trwała rok. Po tym czasie zaczęłam wprowadzać inne oleje i wcierki. Olejowy kokosowemu pozostałam jednak wierna. Moje włosy mają nadal swoją kokosową noc.
Naniesiony olej kokosowy na skórę pozostawia ja bardzo miękką, aksamitną. Przypuszczam, że to co napisałam nie jest dla nikogo odkryciem. Odnoszę wrażenie, że o oleju kokosowym napisano  już wszystko i wszyscy go znają. Internet zasypany jest informacjami na temat oleju kokosowego.
Wygrana u Ewel bardzo mnie zmobilizowała. Zapragnęłam o oleju kokosowym dowiedzieć się jak najwięcej. Internet jako źródło wiedzy nie wystarcza mi. Zaczęłam szukać literatury na temat oleju kokosowego.
Efektem tego było wypatrzenie w księgarni książki pt. „Cud oleju kokosowego”, której autorem jest Bruce Fife.

Autor jest dyplomowanym dietetykiem, lekarzem naturopatą. Jako pierwszy usystematyzował rezultaty badań nad właściwościami leczniczymi oleju kokosowego. Dlatego uważa się go za autorytet w tej dziedzinie, mówiąc o nim jako o „Kokosowym Guru”, a wiele osób zwraca się do niego z szacunkiem, mówiąc: „Doktorze Kokos”.
Książkę przeczytałam z niesamowitym zainteresowaniem. Nie da się jej streścić w blogowej notce. Na potwierdzenie wielkiej wartości merytorycznej tej książki dodam tylko, że w naszym kraju ukazały się już jej trzy wydania!
Pozwólcie, że zacytuję Wam opis tej książki zamieszczony przez wydawcę.

„Nie ma na świecie nacji zdrowszej niż mieszkańcy wysp Południowego Pacyfiku. W swoim tropikalnym raju cieszą się oni doskonałym zdrowiem i niezwykłą odpornością na choroby. Zawdzięczają ją tradycyjnej diecie opartej na wypracowanych przez pokolenia tajnikach.
Co wyróżnia tę dietę od innych? Olej kokosowy!
Odkryto, że posiada on następujące właściwości:
ü  chroni przed chorobami serca, rakiem, cukrzycą, zapaleniem stawów, osteoporozą, miażdżycą tętnic, rakiem piersi, okrężnicy i wieloma innymi chorobami zwyrodnieniowymi,
ü  zabija wirusy powodujące grypę, opryszczkę, odrę, żółtaczkę typu C, AIDS i inne choroby,
ü  sprzyja utracie wagi zapobiegając otyłości, dzięki niskiej zawartości kalorii,
ü  poprawia wydajność fizyczną,
ü  zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry,
ü  wzmacnia układ immunologiczny,
ü  sprawia, że cera wygląda młodo i świeżo.
W tej książce, opisującej lecznicze właściwości oleju kokosowego, Bruce Fife przedstawia dietetyczny plan wraz z dziesiątkami przepisów na przepyszne potrawy. Dzięki nim możesz doświadczyć uzdrawiających cudów oleju, który autor określa doskonałym, nazywając go jednym z najwspanialszych zdrowych produktów spożywczych stworzonych przez Boga.
Olej kokosowy nie bez przyczyny jest uważany za najzdrowszy olej na Ziemi!”
Poniżej dla zainteresowanych podaję spis treści książki.
Przedmowa................................................................. 7
 Wstęp......................................................................... 11
 1. cała prawda o oleju kokosowym............................ 15
 2. zrozumieć tłuszcze................................................. 29
 3. nowa broń przeciwko chorobom serca................... 51
 4. cudowny, naturalny wróg zarazków................... 77
 5. jedz tłuszcz i zrzucaj kilogramy............................. 109
 6. piękna skóra i lśniące włosy................................... 131
 7. olej kokosowy jako jedzenie i jako lekarstwo....... 153
 8. droga do lepszego zdrowia................................... 195
9. przepisy kulinarne i recepty na piękno................... 221
Źródła......................................................................... 257
 Literatura dodatkowa.................................................. 261
 O Autorze .. 267
Olej, który otrzymałam od Ewel ma na opakowaniu bardzo ważne informacje. Jest to olej tłoczony na zimno. Posiada certyfikat ekologiczny DE-OKO-005. Na opakowaniu napisano, że może służyć do użytku wewnętrznego i zewnętrznego.
Ta informacja sprawiła, że olej został przeze mnie skonsumowany. W książce znalazłam sposób na walkę z grypą. W ostatnim czasie grypa szaleje. Mnie na szczęście omija, mimo, że każdego dnia mam do czynienia z wieloma osobami, chorymi także. Do kubka gorącego mleka dodawałam łyżeczkę oleju kokosowego i łyżeczkę miodu. Ten napój wyjątkowo syci. Do porannego musli także dodawałam grudkę tłuszczu. Wczoraj wyskrobałam resztę tłuszczu i na nim usmażyłam racuchy.  Palce lizać, wszystkim smakowały. Tak skończyła się historia mojego oleju kokosowego.  
Olej kokosowy już zawsze będzie u mnie gościł. Nie tylko ten przeznaczony do użytku kosmetycznego. Skłaniam się ku temu, który można wykorzystać w kuchni. Bo to co dobre do zjedzenia, to bez obaw można użyć do pielęgnacji.
Sądzę, że znacie olej kokosowy. Jakie są Wasze doświadczenia pielęgnacyjne i kulinarne z nim związane?

1 lutego 2013

Maska do włosów Grecka figa - Organic Shop

Recenzji kosmetyków rosyjskich pojawia się u mnie dużo. To za sprawą wakacyjnego boomu na nie. W środku zimy przyda się trochę lata, słodkich owocowych zapachów i tęsknoty za greckimi wyspami. Dzisiaj napiszę o masce do włosów na bazie organicznego ekstraktu z figi i oleju migdałowego.
 
Producent tak nas kusi:
„Nasycona maska do włosów wyśmienicie pielęgnuje włosy, dodaje im jedwabnego blasku, gładkości, sprężystości i przynosi ulgę przy układaniu i rozczesywaniu włosów.
Sposób użycia: nanieść maskę na wilgotne włosy. Rozdzielić równomiernie na całej długości. Zostawić na 1-2 minuty, a następnie zmyć wodą.
 
 
Skład: Aqua with infusions of Organic Ficus Carica Fruit Extract, Organic Prunus Amygdalus Dulcis Oil; Cetearyl Alcohol, A, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Olea Europaea Fruit Oil, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.”
 
 
Moja opinia:
Kosmetyki Organic Shop odpowiadają moim potrzebom. Maki do włosów mają dobre składy. Nie ma w nich SLS, parabenów i silikonu czyli chemii, której staram się unikać. Pisałam Wam już i masce jaśminowej tej marki (klik). Moja pozytywna opinia dotyczy także i tej maski. Obie maski różnią się składnikami aktywnymi.
 
W poprzedniej był olej jojoba. Maska figowa oparta jest na oleju ze słodkich migdałów. Moim włosom odpowiadają oba oleje. Mam jednak wrażenie, że maska jaśminowa bardziej nawilżała włosy. Może to kwestia pory roku. Maskę jaśminową używałam latem. Grecka figa towarzyszy mi zimą. Maska bardzo ładnie pachnie. Nie wiem czy jest to zapach greckich dojrzałych fig. Nie wiem jak te owoce pachną. Zapach jest ciepły, słodki, owocowy. Na włosach utrzymuje się kilka godzin. Obietnice producenta o łatwym rozczesywaniu zostały spełnione. Co do blasku trudno się wypowiedzieć. Jestem zadowolona z tej maski. Z przyjemnością sięgnę po kolejną czyli Organiczne Awokado.
Znacie maski Organic Shop?
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...