Dla Was piszę

29 lipca 2013

Olejek antycellulitowy z 10 ajurwedyjskich ziół Khadi

Przygotowując recenzję długo zastanawiałam się czy ją opublikuję.  Moje wątpliwości nie dotyczyły samego kosmetyku, ale jego  producenta. Dużo wątpliwości narosło wokół marki Khadi. Rozgorzały internetowe dyskusje na temat podróbek itd. I ja miałam wątpliwości. Wątpliwości najlepiej wyjaśniać u źródła. Olejek antycellulitowy z 10 ajurwedyjskich ziół Khadi  otrzymałam do przetestowania od sklepu Magiczne Indie.  Zanim zaczniecie mnie pytać o to, czy to produkty oryginalne czy nie zapoznajcie się z oświadczeniem zamieszczonym na stronie sklepu Magiczne Indie (klik) i (klik).

 


Natura nie uczyniła mojej skóry doskonałą. Mam cellulit. Przypuszczam, że niejedna z Was również go posiada. Można go akceptować i nie robić nic. Albo można próbować go odrobinę zniwelować. Nie wierzę w cudowne kosmetyki likwidujące cellulit. Nie oczekuję również, że olejek raz na zawsze rozwiąże mój problem. Od olejku oczekuję, że jednak poprawi stan mojej skóry. Duże wymagania?

O olejku przeczytamy:
"Naturalny i ekologiczny Antycellulitowy Olejek z dodatkiem 10 ajurwedyjskich ziół.
Ajurwedyjski olejek antycellulitowy opracowany na podstawie specjalnej receptury zawiera między innymi ekstrakty z 10 ziół, które skutecznie pomogą zwalczyć cellulit.
Składniki zostały dobrane tak, by stymulować metabolizm w poszczególnych warstwach skóry, co przyspiesza usuwanie toksyn i zbędnej tkanki tłuszczowej.
Podczas aplikacji w wyraźny sposób odczuwane jest ciepło, ponieważ w miejsca dotknięte cellulitem powraca prawidłowy obieg krwi a system limfatyczny uaktywnia się, by odprowadzić na zewnątrz szkodliwe produkty przemiany materii zalegające pod skórą w postaci nieestetycznych grudek.


Kluczowe składniki unikalnego preparatu to:
- olej musztardowy - pomaga w detoksykacji
- olej sezamowy ułatwia masaż i przeniknięcie aktywnych składników w głąb skóry
- nagarmotha uaktywnia metabolizm i rozpuszczanie tłuszczu zalegającego w komórkach
- vacha pobudza system wchłaniania
- trikatu powoduje rozgrzanie ułatwia wydobycie na zewnątrz toksyny przez pory skórne
- manjistha pomaga pobudzić system limfatyczny do pracy
- kurkuma i ajwain mają potężne działanie oczyszczające
- cynamon ułatwia wchłanianie substancji czynnych preparatu
- goździk rozgrzewa i relaksuje
- szafran pomaga przywrócić sprężystość i jędrność naszej skórze.
- olejki eteryczne: cytrynowy, pomarańczowy, rozmarynowy oraz paczula.
Właściwości olejku:
- delikatnie, w przyjemny sposób rozgrzewa skórę stymulując do pozbycia się toksyn
- natychmiast wygładza i doskonale nawilża
- likwiduje nierówności i powoduje wyrównanie struktury powierzchniowej skóry
- regularnie stosowany likwiduje tzw. skórkę pomarańczową oraz spłyca rozstępy i blizny
- ma wspaniały zapach, przez co działa aromaterapeutycznie, relaksuje i wprawia w dobry nastrój
Sposób użycia:
Niewielką ilość olejku wlać w zagłębienie dłoni, po czym rozprowadzić na skórze wmasowując w nią olejek przy użyciu dłoni aż do wchłonięcia preparatu. Stosować raz dziennie - najlepiej na noc lub dwa razy dziennie - rano i wieczorem.
Skład:
Brassica Juncea (Sarson), Sesamum Indicum (Tila), Cyperus Scariosus (Nagarmotha), Acorus Calamus (Vacha), Piper Nigrum (Maricha), Zingiber Officinalis (Ardraka), Citrus Medica Limonum Peel Oil (Bara Nimbu), Piper Longum (Pippali), Curcuma Longa (Turmeric), Cinnamomum Cassia Extract (Sthula Tvak), Carum Copticum (Yavani), Crocus Sativus (Kumkuma), Eugenio Caryophyllus (Lavangaha), Rubia Cordifolia (Manjistha), Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil (Narangi), Rosmarinus Officinalis Oil (Rusmari), Pogostemon Cablin (Patchouli).”


Moja opinia:
Ajurweda  to dla mnie tajemnicza nauka. Nie znam się na hinduskich ziołach, ich działaniu i stosowaniu.  Niektóre składniki olejku są mi znane, inne stanowią nieodgadnioną zagadkę.  Czy zadziałają? Jako kobieta zabiegana nie mam czasu na to, aby olejek stosować rano i wieczorem. Ograniczyłam się tylko do wieczornego stosowania.  Szybki masaż stref dotkniętych cellulitem, czyli pupy i ud, przez odstani miesiąc stał się moim wieczornym rytuałem.
Olejek umieszczono w plastikowej butelce. Butelka jest dość miękka, ma duży otwór pozwalający na precyzyjne wylanie odpowiedniej ilości olejku na dłoń. Olejek ma głęboką bursztynową barwę.  Po otwarciu butelki nozdrza otacza ziołowa mocna woń. Dla mnie jest to zapach bardzo przyjemny. Zaliczyłabym go do kategorii orientalnych. Czytając opinie o produktach Khadi natknęłam się na informację, że zapach tego olejku jest tak silny, że trwale pachnie nim nawet tapicerka krzesła, na którym się siedziało.  Nie mogę tego powiedzieć. Zapach jest intensywny, ale ulotny. Olejek ten ma w składzie szafran i kurkumę. Oba zioła barwią na żółto. Na białej piżamie pozostają żółte ślady po olejku. Nie miałam jednak problemu z wypraniem przebarwień. 


Samo działanie olejku bardzo mnie zaskoczyło. Rozgrzewanie skóry nie jest jakieś spektakularne. Tak jak po zwykłym masażu. Nie odczuwam także żadnego pieczenia czy szczypania, tylko przyjemne ciepło.  Już po kilku dniach stosowania zauważyłam, że skóra jest bardziej napięta i wygładzona.  Przyjemna w dotyku. Oczywiście po miesiącu stosowania nie  ma mowy o pożegnaniu cellulitu. Widzę jednak, że jest zdecydowanie lepiej.  U mnie olejek ten sprawił jednak zupełnie inną rzecz. Pisałam Wam, że borykam się z obrzękami. Mój układ limfatyczny jest wyjątkowo bierny.  Wiem, że trudno będzie w to uwierzyć , co napiszę. Regularne masaże sprawiły, że pozbywam się dużo sprawniej wody z organizmu. Moja waga powędrowała w dół o … 3 kg. Bez zmiany diety, bez zmiany aktywności fizycznej. Takim działaniem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.  I jeszcze jeden skutek uboczny. Po wmasowaniu olejku nie myłam rąk. Resztę olejku wcierałam w łydki i ramiona.  Ramiona moje nie są zbyt piękne z powodu okołomieszkowego zapalania skóry. Raz jest lepiej, raz gorzej.  Dzięki wcieraniu olejku pozbyłam się prawie „gęsiej skórki”. 
Na miesięczną kurację zużyłam 4/5 butelki o pojemności 210 ml. Bardzo wysoko oceniam działanie tego olejku. Cellulit mam  nadal.  Nie oczekiwałam, że po miesiącu stosowania olejku się go pozbędę. Moja skóra jest w dużo lepszym stanie niż miesiąc temu.  „Stymuluje metabolizm, oczyszcza z toksyn”  napisano na opakowaniu.  Trudno to zmierzyć. Podświadomie czuję, że tak jest. Stosowanie  olejku postanowiłam na stałe włączyć do moich pielęgnacyjnych rytuałów.  Olejek ten skutecznie zachęcił mnie do poznania innych kosmetyków opartych o ajurwedyjskie zioła. Planuję moje pierwsze duże zakupy produktów Khadi dostępnych w Magicznych Indiach.
Olejek antycellulitowy znajdziecie w sklepie Magiczne Indie (klik).
Walczycie z cellulitem czy dajecie mu spokój? Jakie macie doświadczenia z kosmetykami Khadi?

28 lipca 2013

Wyniki lakierowego rozdania


Nadszedł czas na wyniki lakierowego rozdania. Mięta cieszyła trochę większą popularnością niż róż. Mnie zachwyciły lakiery Benecos. Mimo, że paleta barw nie poraża dużą ilością kolorów mnie postanowiłam kupić kolejne buteleczki. Zaczynam systematycznie malować paznokcie.

A tymczasem...
Lakier w kolorze  Expressive mint  trafia do Sarinacosmetics.



Lakier w kolorze My secret powędruje do M.



Gratuluję dziewczynom. Mam nadzieję, że lakiery Benecos się spodobają.
Czekam na dane do wysyłki: agulkowepole@o2.pl

 
Dziękuję za udział w zabawie.

27 lipca 2013

Recenzja na bis

Jakże się cieszę, że znowu mogę pisać. Wracam do moich Czytelników po prawie tygodniowej przerwie. Przerwa niestety nie była związana z wakacjami.  Wyjazd służbowy skutecznie odciął mnie od bloga.  Nadrabiam lekturę moich ulubionych blogów. Widzę, że sporo się działo.
Ja tym czasem chciałabym przyjść do Was z recenzją na bis. Kosmetyki na blogu żyją chwilę. Jak motyle. Dlatego postanowiłam napisać dzisiaj recenzję na bis, czyli o kosmetyku, o którym już było.
Suchy olejek nabłyszczający do twarzy i ciała (jojoba i nagietek) Acorele gościł na blogu pod koniec grudnia (klik).

Dzisiaj przyszedł czas na jego letnią reaktywację. Zimą sporadycznie stosowałam olejek.  Ciut na włosy , na ciało przy okazji karnawału i to wszystko. Lato to pora na ponowne odkrycie tego kosmetyku. Czekał sobie olejek w kąciku łazienkowej szafki aż się nad nim zlituję. Pisząc o olejku zimą czułam instynktownie, że sprawdzi się on latem.


I tak też się dzieje. Latem suchy olejek ukazuje się w pełnej krasie. Nakładam go na ramiona, dekolt, policzki. Wspaniale podkreśla opaleniznę. Złote drobinki delikatnie odbijają światło.  Olejek ma bardzo ciekawy zapach, który zawdzięcza mieszaninie przeróżnych olejów i olejków.  Mnie ten kojarzy się ze słońcem, latem , piaszczystą plażą. Wakacyjny przyjaciel opalenizny, na taki tytuł zasłużył w pełni.
W jaki sposób podkreślacie swoją wakacyjną opaleniznę?

 

21 lipca 2013

Witaminowy nawilżający krem 24 h Green People

Od dawna przyglądałam się kosmetykom marki Green People. Wciąż jednak wstrzymywałam się z  zakupem.  Nigdzie nie mogłam znaleźć recenzji kosmetyków tej marki.  Znalazłam za to pod koniec  maja informację, że firma Bio-Beauty rozdaje kosmetyki Green People do przetestowania.  Zgłosiłam się. I otrzymałam. Trafił do mnie Witaminowy nawilżający krem 24 H dla cery normalnej i suchej. Mimo, że mam cerę mieszaną postanowiłam ten krem wypróbować.

O kremie przeczytamy:
„24-godzinny krem bez zawartości alkoholu dla normalnej, suchej i zmęczonej skóry. Posiada formułę odmładzającą! Stanowi eksplozję witamin, minerałów i antyoksydantów. Zawiera kompleks utrzymujący stałe nawilżenie skóry, kojąc ją i odżywiając. Ma udowodnione klinicznie odmładzające właściwości na komórki skóry, redukujące powstawanie zmarszczek. Pozostawia skórę jedwabiście gładką o delikatnym, naturalnym zapachu. Dla najlepszego efektu stosuj razem z kremem Odżywczym kremem na noc Fruitful Nights.
100 % naturalny certyfikowany produkt posiadający 89% składników organicznych.
Najlepszy krem nawilżający, jaki może zaoferować natura. Odpowiedni dla wegan i wegetarian.
Jak stosować:
Nakładać na idealnie oczyszczoną i umytą tonikiem skórę, rano i/lub wieczorem. Wmasować łagodnie w skórę twarzy i szyi lekkimi uciskającymi ruchami.
Kluczowe składniki:
  • wiesiołek
  • awokado
  • skwalan z oliwy z oliwek
  • zielona herbata
  • bakalin
  • wodorosty
Skład:
AQUA (SPRING WATER), BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER*^, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL*, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL*, GLYCERIN* (VEGETABLE DERIVED), SQUALANE (FROM OLIVE OIL), CETYL ALCOHOL (EMULSIFYING PLANT WAX), CETEARYL GLUCOSIDE (PLANT DERIVED EMULSIFIER), CETEARYL ALCOHOL (EMULSIFYING PLANT WAX), ELAEIS GUINEENSIS (PALM) OIL*^, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL*, GLYCERYL STEARATE (PLANT DERIVED EMULSIFIER), ALOE BARBADENSIS (ALOE VERA) LEAF JUICE POWDER*, PERILLA FRUTESCENS (PERILLA) SEED OIL*, OENOTHERA BIENNIS (EVENING PRIMROSE) SEED OIL*, PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL*, BAICALIN (BAICAL SCULLCAP EXTRACT), ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT*, CAMELLIA SINENSIS (GREEN TEA) LEAF EXTRACT*, ALTHAEA OFFICINALIS (MARSHMALLOW) ROOT EXTRACT*, PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL UNSAPONIFIABLES, PROPANEDIOL (FROM CORN STARCH), AROMA [PELARGONIUM GRAVEOLENS (ROSE GERANIUM) OIL*^, SANTALUM AUSTROCALEDONICUM (SANDALWOOD) WOOD OIL*], HYDROLYSED JOJOBA ESTERS (FROM JOJOBA OIL), FUCUS VESICULOSUS (SEAWEED) EXTRACT, SODIUM STEAROYL GLUTAMATE (PLANT DERIVED EMULSIFIER), CITRIC ACID, BENZYL ALCOHOL, SALICYLIC ACID, SORBIC ACID, LIMONENE*, LINALOOL*, CITRAL*, CITRONELLOL*, GERANIOL*.
*) 89,9% składników organicznych
^)Składniki pochodzące ze „ Sprawiedliwego handlu”.”



Moja opinia:
Odstawiłam stosowane kremy i oleje, aby móc ocenić działanie kremu. Krem stosowałam rano i wieczorem. Moja tubka 25 ml wystarczyła mi na miesiąc. Krem umieszczono w klasycznej białej tubce. Konsystencja kremu jest odpowiednia,  nie za gęsta, nie za rzadka.  Dobrze się wchłania. Na cerze nie pozostawia tłustego filmu. Skóra po nim jest bardzo przyjemna w dotyku. Aksamitna. Spróbujcie pogładzić aksamit. To takie przyjemne i wyjątkowe doznanie. I taką miałam skórę przez ostatni miesiąc. Pod makijażem krem sprawdza się bez zarzutu. Mam cerę mieszaną. Na początku obawiałam się, że partie tłuste mogą źle reagować na ten krem. Nic takiego mnie nie spotkało.  Cera dobrze odżywiona, nawilżona i aksamitna. To efekt stosowania tego kremu. Zatrzymam się przy zapachu tego kremu.  Mnie zapach bardzo się podoba. Jest lekki, delikatny.  Przypomina mi zapach perfum Fitne o nazwie  Eliksir de Perfum z esencjami dr Bacha. One natomiast przywodzą na myśl skojarzenia z gniecioną trawą i pokrzywą skropioną wodą różaną. Może to za sprawą olejku geraniowego znajdującego się w kremie? Nie wiem. 
 
Krem bardzo przypadł mi do gustu. Cieszę się, że firma Bio-Beauty, która  jest wyłącznym przedstawicielem marki w Polsce zorganizowała akcję rozdawania kosmetyków marki Green People. Uważnie przejrzałam ofertę marki. Wypatrzyłam sobie jeden kremik. Już go mam. Jak sądzicie, co to jest?
Jeśli chcecie zapoznać się z pełną ofertę marki Grenn People koniecznie zajrzyjcie do Bio-Beauty (klik).
 

19 lipca 2013

Pierwsze urodziny Kolczyków Izoldy - rozdanie


Wakacje zwykło uważać się za sezon ogórkowy. Że nuda, że nic się nie dzieje idt.  O blogosferze powiedzieć tego nie można.  Co rusz trafiam na konkursy i rozdania. Jeszcze tylko kilka dni zostało, aby wziąć udział w urodzinowym rozdaniu u Kasi na blogu Kolczyki Izoldy. To rozdanie urodzinowe. 
 
Kasia przygotowała dla nas same naturalne wspaniałości. Luksusowe. John Masters Organics, Phenome, Diptyque, Chanel.  Cieszę się, że odkryłam bloga Kasi.  Lepiej późno niż wcale, bo blog Kasi świętuje swoje pierwsze urodziny.  W imieniu Kasi zapraszam na rozdanie (klik).

17 lipca 2013

Sprawy Love Me Green ciąg dalszy


Przez blogosferę przetoczyło się ostatnimi czasy bardzo dużo recenzji na temat kosmetyków marki Love Me Green.  Od zachwytów, przez umiarkowane uwielbienie, po pojedyncze krytyczne oceny. Na wielu blogach recenzentki podnosiły kwestie cen kosmetyków. Ja pokusiłam się o wyrażenie wątpliwości co do produktów. Zainteresowało mnie gdzie wytwarzane są kosmetyki.  Próbowałam uzyskać informacje od firmy. Poza tym, że masa kosmetyczna powstaje w certyfikowanym francuskim laboratorium nie dowiedziałam się niczego.To co uzyskałam zamieściłam Wam. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam oświadczenie jakie przesłała do mnie za pośrednictwem kancelarii prawnej firma Evolve, właściciel marki Love Me Green.
Oświadczenie firmy Evolve do mojej wiedzy wnosi nowe elemety. Wyjaśnia sprawę kodów kreskowych. Dowiedziałam się także, że kosmetyki w jednostkowe opakowania pakowane są w Polsce. Proces ten według oświadczenia firmy nie narusza właściwości kosmetyków.
Poniżej publikuję pismo przewodnie oraz oświadczenie.
Z treści pisma przewodniego usunęłam dane dotyczące kancelarii prawnej oraz moje dane osobowe. Klikając na zdjęcie będzie łatwiej Wam je przeczytać. Wam pozostawiam ocenę całej sprawy.









16 lipca 2013

Mini rozdanie z mydełkiem Sodasan - wyniki


Cieszę się, że moje Czytelniczki chcą próbować naturalnych certyfikowanych mydełek.
Mydełko Sodasan trafia do Żanety Serockiej.
Mam nadzieję, że już niebawem będę mogła obdarować Was kolejnymi mydełkami.
Żanetę proszę o podanie adresu do wysyłki na adres:
Dodam tylko, że lakierowe rozdanie wciąż trwa.
Dziękuję za udział w zabawie.



14 lipca 2013

Roller pod oczy Organic Therapy

Mam cienie pod oczami. Nie jest łatwo się ich pozbyć. Sięgam po wciąż nowe specyfiki mające rozprawić się z tym problemem. Kiedy zobaczyłam roller pod  oczy z kofeiną Organic Therapy  stwierdziłam, że muszę koniecznie wypróbować. Kupiłam.  Zaraz zaczęłam używać w nadziei, że pozbędę się koszmarnych cieni.

O kosmetyku przeczytamy:
„Usuwa cienie i obrzęki. Natychmiast poprawia koloryt skóry i usuwa oznaki zmęczenia,  działa odświeżająco dla skóry wokół oczu.
Specjalna konstrukcja pozwala na wykonanie delikatnego masażu, który stymuluje metabolizm i daje natychmiastowy efekt liftingu.
Organiczny ekstrakt z kofeiny zawarty w żelu, pomaga pozbyć się obrzęków i zmęczenia wokół oczy, Skóra wygląda na świeżą, piękną i wypoczętą.
Organiczny ekstrakt z czerwonych winogron zawiera unikalną kombinację przeciwutleniaczy, które neutralizują wolne rodniki i zapewniają skuteczną ochronę i uzupełnianie elastyny ​​i kolagenu w głębszych warstwach skóry, przyspieszając jej regenerację.
Skład: Aqua with infusions of Organic Caffeine (Caffeine Organic), Organic Vitis Vinifera Fruit Extract (organic extract from red grapes), Glycerin, Amorphophallus Konjac Root Powder, Hydrogenated Castor Oil, Panthenol, Hydroxyethrylcellulose, Regu-Age (hydrolized Rice Bran Protein) hydrolyzed rice protein, Glycine Soja (Soybean) Protein (glycine soya), Oxido Reductases, Allantoin, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.”

Moja opinia:
Z cieniami pod oczami borykam się od dawna. Nie jestem chora ani przepracowana.  Z cieniami pod oczami wyglądam koszmarnie. Na chorą i zmęczoną.  Wielkie nadzieje wiązałam z tym kosmetykiem. Tak jak każe producent nakładałam go wieczorem. Aplikacja jest wygodna. Kulka nie zacina się.
 
Zapach delikatny, lekko kwiatowy. Wodnista konsystencja żelu sprawiała, że szybko się wchłaniał.   Na początku zbyt dużo żelu wyciskałam. Szybko jedna opanowałam sztukę właściwych proporcji.  No i czekałam. Tydzień, dwa, miesiąc, półtora miesiąca. I wreszcie powiedziałam stop. Cienie jak były tak są. Żel ten wywołał u mnie reakcję niebywałą na aktywne składniki. Utrwalił cienie. Są mocniejsze i bardziej wyraziste.  Żaden z naturalnych kosmetyków jeszcze tak mnie nie rozczarował. Pierwszy raz zdarza mi się, że kosmetyk trafia do kosza (została mi 1/3 opakowania). Trudno. Szukam dalej czegoś co zniweluje cienie pod oczami.
Macie takie przykre doświadczenia z naturalnymi kosmetykami?

12 lipca 2013

Lakierowe rozdanie

Kupując lakiery pomyślałam o małym lakierowym rozdaniu. Macie ochotę na lakiery Benecos?

Mam dla Was dwa wakacyjne kolorki.
My secret oraz Expressive mint.
Wolicie róż czy miętę?
 
 
Rozdanie jest przeznaczone dla publicznych obserwatorów mojego bloga.
 

 
Proszę o wpisy:
"Obserwuję jako:
Notka o rozdaniu: tak/nie
(to dodatkowy punkt w losowaniu)
Wybieram lakier w kolorze: ......"
 
Na zgłoszenia czekam do 27 lipca br.

11 lipca 2013

Lakier do paznokci "Rose passion" Benecos

Tego jeszcze nie było! Pomalowałam paznokcie. Niby to nic takiego, ale…  Sporadycznie maluję paznokcie. Kiedyś owszem malowałam. Lakiery niszczyły mi płytkę. Na wiele lat zrezygnowałam z lakierów. Chroniczny brak czasu nie sprzyja malowaniu paznokci.  Ogrom zajęć domowych także jest wrogiem lakieru.  Co mnie skłoniło do pomalowania paznokci? Służbowa impreza. Nie wypadało przyjść bez lakieru na paznokciach.  Powiecie, że lakiery nie wpisują się w naturalną pielęgnację. To prawda, że w mojej ocenie trudno o bezpieczny dla zdrowia lakier.  Ja wybrałam lakiery marki Benescos i Sante. Bo tylko takie marki są dostępne. Skusiłam się na trzy lakiery.
Nie zawierają one formaldehydy, toluenu, ftalanów i kamfory.
Moją przygodę z lakierami rozpoczęłam od „Rose passion” Benecos.

Producent charakteryzuje tę barwę jako indyjski róż.
Skład: ETHYL ACETATE, BUTYL ACETATE, NITROCELLULOSE, ADIPIC ACID/ NEOPENTYL GLYCOL/ TRIMELLITIC ANHYDRIDE COPOLYMER, ACETYL TRIBUTYL CITRATE, ISOPROPYL ALCOHOL, STEARALKONIUM HECTORITE, SUCROSE ACETATE ISOBUTYRATE, PENTAERYTHRITYL TETRAISOSTEARATE (+/- (MAY CONTAIN) SILICA, MICA, CI 77491, CI 77499, CI 77891, CI 15850, CI 15880, CI 77266, BARIUM SULFATE, CI 77510, CI 19140))
 
Dla mnie jest to zgaszony piękny róż.

Lakier ma kremową konsystencję. Pędzelek jest mały. Mnie jednak udało się pomalować paznokcie. Wiem, że moje paznokcie nie wyglądają najpiękniej. Skórki pozostawiają wiele do życzenia. Lakier na paznokciach przetrwał trzy długie dni.
 
 
Uważam, że to długo zważywszy na to jak intensywnie używam moich dłoni.   Lakier nie odpryskuje. Ściera się. Dla głębi koloru nałożyłam dwie warstwy.  Po zmyciu nie odbarwia płytki. Czy osłabi moje paznokcie ocenię po dłuższym stosowaniu.
Co sądzicie o lakierach wpisujących się w trend naturalnej kosmetyki. Macie doświadczenie z lakierami Benecos lub Sante?

7 lipca 2013

Mydło cynamonowo-pomarańczowe Sodasan

Moja rodzina lubi klasyczne mydła. Takie w kostce. Od długiego czasu królowało nam mydło z Aleppo. Co czas jakiś warto jednak sięgnąć po inne marki. Kupując płyny do prania i sprzątania Sodasan zamówienie uzupełniłam o mydło. Klasyczne oparte o olej palmowy i glicerynowe.

Zaskoczyło mnie, że Sodasan ma w swojej ofercie mydła w kostkach. Mydła glicerynowe tej marki znalazłam tylko w jednym sklepie.
O mydłach Sodasan przeczytamy:
„Mydło ekologiczne na bazie roślinnej Sodasan wytwarzane są z różnych olejków roślinnych takich jak np. z oleju z pestek palmowca, oleju palmowego i oleju słonecznikowego.
 Wszystkie te oleje pochodzą z upraw biologicznie kontrolowanych. W trakcie procesu zmydlania, do surowego mydła dodawane są w zależności od rodzaju olejki eteryczne, ekologiczne masło Karité lub ekologiczny olej z oliwek, barwniki roślinne i pigmenty.
 Mydła Sodasan nie zawierają tłuszczów zwierzęcych.
Cała produkcja mydeł odbywa się pod kontrolą uznanych niezależnych instytutów, takich jak ECOCERT.

Właściwości  jakościowe:
Mydła ekologiczne na bazie roślinnej Sodasan są łagodnie myjącymi produktami do codziennego użytku wytwarzanymi na bazie surowców roślinnych. Wyszukane olejki eteryczne nadają mydłom ich harmonijny charakterystyczny zapach.
Wysokiej jakości surowcom, takim jak ekologiczne masło Karité czy olej z oliwek przypisuje się szczególne właściwości pielęgnacyjne dla skóry, zapobiegając wysychaniu jej. Mydła ekologiczne na bazie olejów roślinnych Sodasan nadają się też doskonale do stosowania przez osoby mające wrażliwą skórę. Oczywiście wszystkie mydła są przetestowane dermatologicznie i wyprodukowane w oparciu o produkty roślinne.
Mydło z dodatkiem olejków roślinnych  wytwarzają, kremową pianę i posiadają niepowtarzalny zapach, dzięki czystym olejkom eterycznym. Wyprodukowane z surowców roślinnych wytworzonych ekologicznie.
 Skład:
Sodium Palmate* , Sodium Palm Kernelate* ,Glycerin *,Elaeis Guineensis Kernel Oil* , Butyrispermum Parkii **, Perfum, Sodium Chlorid,Citric Acid, CI 77491, CI 75120, Caramel, D-limonene**, Trans-Cinnamaldehyde**, Linalool** ,Geraniol** ,Eugenol**
*z rolnictwa biologicznego
**z olejków eterycznych
Certyfikaty: Ecocert, Vegan"
 

Moja opinia:
Mydła certyfikowanego przez Ecocert nigdy nie miałam. Jak widać i dla mydła można starać się o tego typu dokument. Dla mnie to gwarancja, że mam do czynienia z wysokiej klasy produktem.
Sodasan w swojej ofercie ma mydła w kilku wariantach zapachowych. Ja na początek wybrałam cynamonowo-pomarańczowe.  Lubię wyjątkowo taką kompozycję zapachową. Nie jest zbyt ciężka na lato. Zapach jest delikatny. W mojej ocenie bardziej pomarańczowy niż cynamonowy. Odbieram go jako świeży, odrobinę ciepły. Mydło w połączeniu z wodą daje kremową, delikatną pianę. Dobrze sprawdza się w higienie całego ciała. Skórę delikatnie perfumuje. Nie wysusza. Jest bardzo delikatne. W mojej ocenie to dobre toaletowe mydło. Pozostawione w mydelniczce nie rozmięka. Z pewnością sięgnę po pozostałe wersje zapachowe. Mydło glicerynowe czeka na swoją kolejkę.
Certyfikaty: Ecocert, Vegan
 
 
Nie wiem czy znacie mydła Sodasan? Jeśli nie, mam dla Was jedno mydełko. Dokładnie takie samo jakiego używałam. Kto lubi cynamon i pomarańcze niech wpisuje się pod tą notką. Czekam przez tydzień, do 14 lipca.
 

3 lipca 2013

Niespodzianka z Pachnącej Krainy

Wakacje to czas podróży. Mam naturę podróżnika. Nie zawsze jednak mogę pozwolić sobie na podróże. Zwłaszcza te bardzo dalekie. Podróżnicza natura to ciągła tęsknota do odkrywania czegoś nowego, nieznanego. Ale to także chęć powrotu do miejsc ukochanych. Od dawna chciałabym odbyć podróż na Bliski Wschód. Fascynuje mnie tamtejsza kultura. I wszystko to, co związane jest z arabskimi rytuałami piękna. W tym roku nie pojadę tam. Nie oznacza to jednak, że nie będę poznawała Bliskiego Wschodu.  Za sprawą Pachnącej Krainy będę poznawała kosmetyki z Bliskiego Wschodu.
A co to będzie?  Popatrzcie.
 
Nie zdradzę co ukryto w torebkach.  Zaglądajcie czasami do mnie. Sezam z pewnością otworzy się. A wtedy także poznacie jego skarby.

Kto już dziś jest ciekawy Pachnącej Krainy zapraszam na stronę sklepu (klik).
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...