Dla Was piszę

21 lutego 2014

Różany balsam do ust Martina Gebhardt

Pozostańmy w różanych tematach. Uwielbiam róże. Lubię się nimi otaczać. Miałam to szczęście, aby podziwiać najwspanialsze europejskie ogrody różane. Wiem, że wiele z Was nie lubi różanych woni, twierdząc, że są słodkie, mdłe i infantylne. Ja kiedyś też tak sądziłam. Dzisiaj wiem, że tak pachniały syntetyczne kompozycje zapachowe mające imitować królową kwiatów. Prawdziwa róża jest inna. Czasami subtelna i ulotna, czasami słodka i narkotyczna. Zawsze jednak królewska. Może warto zaplanować wczesnym latem odwiedzenie chociażby naszych rodzimych różanych ogrodów? Zapewniam Was, że nie oprzecie się urokowi róż.
Wracając jednak do kosmetyków. Moim kolejnym bohaterem z różą w roli głównej jest Różany balsam do ust Martina Gebhardt.


O balsamie przeczytamy:
„Bezwodny, odżywczy balsam do ust na bazie oleju migdałowego i wosku pszczelego. Wzbogacony miodem i witaminą E, wygładza i zmiękcza suche, spierzchnięte usta. Uszlachetniony olejkiem z róży damasceńskiej, który uwodzi zapachem.
Skład: olej migdałowy°, lanolina, wosk pszczeli°, masło shea*, masło kakaowe°, miód°, tokoferol, olej z róży damasceńskiej*, geraniol**, cytronelol**.
° składniki pochodzące z upraw certyfikowanych przez Demeter
* składniki pochodzące z kontrolowanych upraw biologicznych
** komponenty naturalnych olejków eterycznych.”


Moja opinia:
W ubiegłym roku oczarowały mnie balsamy do ust Figs & Rouge. Miłość trwała do czasu póki nie trafiłam na niezbyt świeży egzemplarz. Niby nie był przeterminowany. Coś jednak było nie tak. Czar prysł. Raczej już po figs-y nie sięgnę. Wybrałam balsam różany. Zobaczcie jak oznacza termin przydatności do używania firma Martina Gebhardt. Wszystko jasne. Konkretna data, a nie ciąg cyfr trudny do rozszyfrowania.


Lubię mazidła, które nie zawierają wody w swoim składzie. Są najlepsze na zimę. Najlepiej regenerują przesuszoną skórę warg. Różany balsam zamknięto w małym słoiczku z białego, mlecznego szkła. Pod wpływem ciepła palców balsam rozpuszcza się. Niewielka jego ilość wystarcza, aby nanieść na usta. Balsam, tak jak obiecuje producent, wygładza i zmiękcza suche, spierzchnięte usta. Mimo, że mrozy już minęły nadal lubię go używać. Doskonale pielęgnuje usta. A zadbane usta to przecież podstawa, aby nałożyć pomadkę. 


Na deser – zapach. Różany, odrobinę słodki. Przypomina konfiturę różaną. Jednym słowem smakowity. Trudno się oprzeć, aby nie oblizać ust. Różany balsam to mój zdecydowany hit w trosce o piękne usta.


Balsam kupiłam w Green Line. Za słoiczek o pojemności 15 ml tego różanego specyfiku trzeba zapłacić 26 zł. Uważam, że warto. 

Jakich używacie kosmetyków, aby ustom zapewnić nieskazitelny wygląd? 


18 lutego 2014

Subiektywnie o zapachach - Rose Ashleigh & Burwood

Lubię pachnący dom. Każda z nas ma swój ulubiony sposób na stworzenie niepowtarzalnej atmosfery w mieszkaniu. Niedawno odkryłam pachnącą lampę Ashleigh & Burwood (klik). Oczywiście lampa nie pachnie sama z siebie. Potrzebuje pachnących wkładów czyli odpowiedniego płynu.
Wielokrotnie wspominałam, że lubię róże. Pod wszelakimi postaciami. Nie mogłam nie sięgnąć po zapach do lampy o nazwie Rose.


Zapach ten stanowi olfaktoryczną klasykę. Kwiatowy i słodki. Róża jest delikatna i ulotna. Cudownie rozwija się w towarzystwie hiacyntów i jaśminu. To bardzo kobiecy zapach. We wnętrzu woń ta kreuje romantyczny, kobiecy świat. Zapach ten koi i odpręża. Pozwala oddać się marzeniom o romantycznej miłości z czasów Jane Austin. Każda z nas ma w sobie odrobinę z Elizabeth Bennet. Każda z nas chodź przez chwilę marzyła o panu Darcy'm.
Taka właśnie jest Rose Ashleigh & Burwood. Romantyczna i niekoniecznie rozważna.

Miłośniczki Jane Austen i różanych woni będą zachwycone.
Zapachowa lampa to jedno z moich odkryć ubiegłego roku. Lubię czarować domową atmosferę różnymi zapachami. Poczyniłam pokaźne zapasy zapachów.

Czy interesują Was zapachy do lamp? Czy pisać o moim subiektywnym odbiorze zapachów? A może już macie własne zapachowe lampy?


16 lutego 2014

Martina Gebhardt dla ...

Nadszedł czas na wyniki ogłoszonego przeze mnie 3 tygodnie temu konkursu „Poznaj Martinę Gebhardt!”.
Dziękuję wszystkim za udział.  W  konkursie było 29 zgłoszeń.


A oto laureatki:
Serenitka B czyli Monika B wybrała emulsję Shea.
Emulsja Ginseng trafi do Violki42
Una  otrzyma  Krem Happy Aging.

Laureatki proszę o nadesłanie adresów do wysyłki  agulkowepole@o2.pl

Nagrody prześle Wam sponsor konkursu firma Green Line . Mam nadzieję, że kremy przypadną Wam do gustu. 

9 lutego 2014

Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z różowym lotosem Khadi


Lubię oleje w pielęgnacji. Służą mi do włosów, twarzy i ciała. Mojej skórze odpowiadają. Sięgam także po kremy pozbawione wody. Tylko oleje i masła. Wydawać by się mogło, że oleje mojej mieszanej cerze mogą wyrządzić wiele szkód. Nic bardziej błędnego. Nie powodują u mnie żadnego zapychania, powstawania niedoskonałości czy innych problemów. Myślę, że sedno tkwi w naturalnej pielęgnacji. Naturalne oleje nie pozbawiają skóry podstawowej jej funkcji, a mianowicie oddychania. Wymiana gazowa z otoczeniem pozostaje zachowana.
Jesienią zawsze rozpoczynam czas bogatszej pielęgnacji mojej cery. Pani Małgosia z Helfy po długich moich dylematach co do różowego lotosu i róży przekonała mnie do Ajurwedyjskiego Olejku do Twarzy i Ciała z Różowym Lotosem.
O olejku przeczytamy :
„Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z różowym lotosem przeznaczony do pielęgnacji skóry mieszanej. Regularnie stosowany pomaga utrzymać jedwabiście miękką skórę, zapewnia odpowiedni stan jej uwodnienia. Pomaga zredukować nadmierną produkcję sebum. Zawiera zioła o działaniu ściągającym.
  • Czerwony lotos ogranicza nadmierną produkcję sebum
  • Lajjalu ma działanie ściągające, usuwa nadmiar gorąca
  • Brahmi łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie drobnych ranek
  • Kora z drzewa banianowego wykazuje właściwości ściągające i oczyszczające
  • Manjistha pobudza krążenie, oczyszcza skórę, działa antyseptycznie
  • Olej z łusek ryżowych wygładza zmarszczki, działa nawilżająco; poprawia wygląd cery, zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny
  • Olej sezamowy i słonecznikowy nadaje skórze jedwabistą miękkość
  • Olej z neem zapobiega infekcjom skóry
  • Olej z nasion z marchwi chroni skórę przed promieniowaniem UV
Aromaterapia:
  • Lawenda odpręża, wycisza, pomaga zredukować stres
  • Devadaru działa relaksująco, uśmierza nerwy
  • Ylang ylang jest afrodyzjakiem, łagodzi depresję
Skład: Oryza sativa oil (olej ryżowy), Sesamum indicum oil ** (olej z sezamu indyjskiego ), Helianthus annuus oil** (olej słonecznikowy ), Nelumbo nucifera (kwiat lotosu), Rubia cordifolia , Centella asiatica (wąkrota azjatycka), Ficus benghalensis (drzewo banjanowe), Lavandula angustifolia (Lawenda), Tocopheryl acetate (witamin E), Cananga odorata (ylang ylang), Mimosa pudica (mimoza), Cedrus deodara (cedr himalajski), Azadirachta indica (Neem ), Daucus carota sativa (marchew zwyczajna), Geraniol*, Linalool*, Limonene*, Benzyl Alcohol *, Eugenol*, Benzyl Salicytate*, Farnesol*, Benzyl Benzoate*, Coumarin*.
* część składowa naturalnego eterycznego olejku
** pochodzi z kontrolowanych upraw ekologicznych.”
Moja opinia:
Tak jak wspomniałam lubię oleje w pielęgnacji. Nie jest mój pierwszy olejek do pielęgnacji twarzy. Moja skóra twarzy miała już szansę przyzwyczaić się do olejów. Dobór olejów do rodzaju cery jest bardzo ważny. Ja wierzę producentom i słucham ich sugestii. Do tej pory się nie zawiodłam. Ajurwedyjski Olejek do Twarzy i Ciała z Różowym Lotosem Khadi przeznaczony jest dla cery mieszanej. Do twarzy i ciała. To uzasadnia dużą pojemność – 210 ml.

Dla mnie to olej przede wszystkim do twarzy, chodź nie omieszkałam wykorzystać go także do ciała. Tak jak wspomniałam moja twarz lubi oleje. Używam tego oleju na noc. Na dzień lubię zdecydowanie lżejsze rozwiązania. Olejek dobrze się wchłania. Pozostawia lekko tłustą warstwę.

Niewątpliwym atutem jest piękny zapach. To ciepła i mocna woń ylang-ylang. Ja lubię ten kwiatowy, mocny, trochę egzotyczny zapach. Bukiet jego jest bardzo bogaty. W wielu krajach Azji olejek ylangowy uznawany jest za niezwykły afrodyzjak. Jego zapach określa się jako zniewalający i przełamujące wszelkie opory. Zawartość olejku ylang-ylang w tej kompozycji nie jest przypadkowa. Aromaterapeuci podają, że olejek ten zmniejsza się przetłuszczanie skóry i wypadnie włosów. Dla cer przetłuszczających wydaje się być wybawieniem. Jestem zadowolona ze stanu swojej cery. Zapewnienia producenta o jedwabiście miękkiej cerze to nie czcze obietnice. Moja przetłuszczająca się strefa T także jest pod kontrolą.
Olejku z różowym lotosem używam od czterech miesięcy. Z wielkiej butli nie ubyło go dużo. Muszę przyznać, że dla wygody stosowania przelałam olejek do butelki z kroplomierzem. Dobrym rozwiązaniem jest także sprzedaż olejku w butelkach o pojemności 10 ml. To rozwiązanie dla niezdecydowanych albo lubiących częste zmiany.

Pewnie przez długi czas nie przeczytacie u mnie żadnej recenzji kremu na noc. Mam mój różowy lotos i to wystarczy.
Olejek ten także można wykorzystać do masażu. Z reguły wieczorami jestem tak zmęczona, że nie mam już sił na masaż. Co innego jeśli chodzi o kąpiel. Dodaję tego olejku do kąpieli. Nad gorącą woda unosi się piękna woń. A to, że wanna pozostaje tłusta – nic nie szkodzi. Mnie kąpiel z tym olejkiem wyjątkowo wycisza.
Dodam tylko, że jest to kosmetyk certyfikowany przez BDIH. Nie jest testowany na zwierzętach.

Szczerze polecam właścicielkom mieszanych cer. Będzie zadowolone. Olejek kupicie w sklepie Helfy.
Lubicie używać olejków do twarzy? Jakie są Wasze doświadczenia. Znacie ajurwedyjskie olejki Khadi?

Przypomnienie o konkursie


Bardzo polubiłam kosmetyki marki Martina Gebhardt.  O tym już wiecie.
Sukcesywnie pojawiać będą się recenzje używanych przeze mnie  kremów i toników.


A czy Wy macie ochotę poznać kosmetyki tej marki? Jeśli tak, to zapraszam do udziału w konkursie. Wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj.

2 lutego 2014

Lampa zapachowa Ashleigh & Burwood


Dopiero dzisiaj chciałabym Wam pochwalić się moim gwiazdkowym prezentem. Najpierw musiałam się nacieszyć podarunkiem, aby go pokazać. I sprawdzić jak tak naprawdę działa.
Pod choinką znalazłam rzecz przepiękną – lampę zapachową brytyjskiej firmy Ashleigh & Burwood o nazwie Little Rainbow.


Lampa mieni się wszystkimi tęczowymi barwami. Jest piękna. Zdjęcia nie oddają blasku kolorowych szkiełek.
Nie będę rozpisywać się na temat samych lamp i ich działania. Wszystkie informacje znajdziecie tutaj.


Od Świąt palę moją lampę codziennie. Napełniam mieszkanie przeróżnymi zapachami. I tak sobie myślę, że ta lampa działa naprawdę. Z pewnością nowe zapachy w mieszkaniu poprawiają nam nastrój. Przeziębień w ten zimowy czas także jakoś unikamy.
Nie potrafię Wam powiedzieć jak to jest z tymi grzybami, wirusami i pleśniami. Czy rzeczywiście w wyniku palenia lampy się ich pozbywam.
Jedno wiem. Zapachy do domu wnoszą niebywały klimat. Pod choinką oprócz lampy dostałam do niej także trzy zapachy.
Jednym z nich jest Woodland Walk (Leśny spacer).


To zapach pełen sprzeczności. I słodki i świeży zarazem. Odrobinę drzewny. W zapachu tym dominują nuty pinii, cedrów, cyprysów. Słodkości nadaje patchouli. Mnie ten zapach kojarzy się z truflami. 
Lubię drzewne i mocne zapachy. Pewnie dlatego wśród zapachów do lamp znalazłam Oud Night Tea.


To bardzo bogaty zapach. Słodka cytryna, grejfrut i bergamotka wspaniale rozwija się w towarzystwie piżma i patchouli. Nuta wanilii dodaje zapachowi słodkości.
Święta to czas korzennych zapachów. Anyż, cynamon, imbir, gałka muszkatołowa te wszystkie przyprawy to nie tylko dodatek do piernika. Stały się one inspiracją dla zapachu Oriental Spice (Wyprawa do Orientu).


Mnie te wonie przenoszą w czasy podróży Marco Polo. Wyprawa po jedwab i korzenie.
Każdy z tych zapachów stanowi doskonałe preludium do snucia planów dalekich podróży.
I tak każdego wieczoru tworzymy sobie inny klimat w mieszkaniu.

Muszę przyznać, że dużo wysiłku kosztowało mnie wyciągnięcie od darczyńcy informacji o miejscu zakupu lampy. Jako, że kolejne zapachy będę musiała sobie kupić sama, to się w końcu dowiedziałam. Na stronie Dolce Aroma znajdziecie całe mnóstwo zapachów. Zamierzam sięgnąć po kolejne. Jest w czym wybierać.
Znacie może zapachowe lampy?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...