Dla Was piszę

24 maja 2015

Mydło Lush Gardenia South of France

Wielbię naturalne mydła. Renia ostatnio podsunęła pomysł, aby pokazać kolekcję mydeł. Wciąż brak mi czasu na taką notkę. Dzisiaj jednak chciałabym Wam przedstawić mydło, które poznałam dzięki innej wspaniałej blogerce – Anuli.
Anula tak wspaniale pisze o naturalnych mydłach, że trudno się oprzeć.  To właśnie ona zaprezentowała kilka mydlanych marek, na które warto zwrócić uwagę robiąc zakupy na iHerb.com. O mydle Nubian Heritage już pisałam (klik). U mnie to dopiero początek poznawania mydeł marki South of France.


Jako pierwsze do koszyka trafiło mydło o wdzięcznej nazwie Lush Gardenia. Z  francuska Gardenia Luxuriante.
Wybierając mydło zawsze kieruję się składem. W tym mydle nie znajdziemy EDTA. To mój mydlany wróg numer jeden. W mydle nie ma też parabenów, SLS, ftalanów, glutenu oraz składników pochodzących od zwierząt.  A co znajdziemy? Mydło oparte jest o oleje roślinne, palmowy oraz kokosowy. Jest także masło shea. Ponadto wytwarzając mydła South of France używa się tylko naturalnych barwników. Zapachy mydłom nadają olejki eteryczne. Czy można chcieć czegoś więcej?


INCI: Mass Balance Sustainable Palm Oil, Saponified Coconut Oil, Vegetable Glycerin, Organic Shea Butter, Natural Colorants, Blends of Natural and Essential Oils and Fragrance


Moja opinia:
Anula wiedziała co dobre i co polecić koleżankom blogerkom.  To mydło urzekło mnie od momentu kiedy tylko je otrzymałam.  Pachnie obłędnie. Kwiatowo. Gardenia,brzoskwinia, heliotrop, ylang-ylang, wanilia tworzą nader kobiecą woń. Zapach jest mocny i intensywny. Mimo tego nie przytłacza. Nie jest nachalny. Skórę jednak perfumuje bardzo delikatnie.


Mydła oparte o olej kokosowy są bardzo kremowe. To mydło dobrze się pieni. Piana jest aksamitna i gęsta. Nie ma mowy o wysuszaniu skóry. Pokuszę się o twierdzenie, że mydło to pieści skórę.
Na koniec zostawiam kształt i opakowanie. Mydło jest owalne. Duże, bo waży 170 g. Dobrze pasuje do ręki. To mydlane dzieło sztuki użytkowej zapakowane jest w gustowny kartonik.  Mapa  południowej Francji kusi wakacyjnymi wojażami.


Mnie południe Francji kojarzy się właśnie z zapachami. Południe Francji pachnie bowiem lawendą, figami, kwiatami pomarańczy, rozmarynem, sosną, werbeną. Gorące powietrze przesiąknięte jest solą morską. Ale się rozmarzyłam….
Znacie mydła South of France? Jakie lubicie mydła? Na co zwracacie uwagę kupując mydło?


17 maja 2015

Dezodorant odświeżający Kwiat tiare BIOpha

Mam wrażenie, że o dezodorantach napisałam już wszystko. Dlaczego używam tylko naturalnych dezodorantów – odpowiedź znajdziecie w tej notce (klik). Z marką Biopha nie miałam do tej pory styczności. To Anula (klik) zrobiła ze mnie specjalistkę od dezodorantów. Stanęłam przed trudnym zadaniem. Pani Ania ze sklepu  Be My Bio zaproponowała, abym oceniła jeden z dezodorantów nowej marki na polskim rynku. 


W ofercie marki Biopha mamy dwa rodzaje dezodorantów. Jedne oparte o ałun, a drugie zupełnie pozbawione jakichkolwiek soli aluminium. Od dawna trwa dyskusja, czy dezodoranty bazujące na ałunie można kwalifikować do tych zdrowych czy też nie. Przecież ałun jest solą glinu. Tej kwestii nie zamierzam rozstrzygać.  Jako, że był koniec zimy wybrałam dezodorant bez soli aluminium o zapachy kwiatu tiare. Dezodoranty ałunowe zostawiam na lato.

Producent tak charakteryzuje dezodorant:
„Naturalny dezodorant odświeżający bez atomów i soli aluminium. Przeznaczony do codziennego stosowania. Produkt ekologiczny, certyfikowany. Zapobiega powstawaniu nieprzyjemnego zapach do 24h. Produkt ma świeży, delikatny, kwiatowy zapach. Pachnie kwiatem tiare, a jego zapach przywodzi na myśl wakacje w ciepłych krajach. Nie zawiera szkodliwych substancji.
Wzbogacony w sok z liści aloesu, który łagodzi podrażnienia i pieczenie.
99% składników pochodzenia naturalnego.
20% składników z gospodarstw ekologicznych.
Nie pozostawia na ubraniach tłustych ani białych plam.


Skład INCI: AQUA, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE*, GLYCERIN, C10-18 TRIGLYCERIDES CAPRYLIC/CAPRIC, TRYGLICERYDE MICROCRYSTALLINE CELLULOSE, GLYCERYL STEREATE CITRATE, CERA ALBA, SODIUM BENZOATE, XANTAN GUM, SALICYLIC ACID, PARFUM, CALCIUM ALGINATE, SODIUM USNATE, SODIUM HYDROXIDE, CITRAL, EUGENOL, LIMONENE LINALOOL
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych”.

Moja opinia:
Dezodoranty to dla mnie kosmetyki pierwszej potrzeby. Lubię dezodoranty ałunowe. Nie znaczy to, że nie sięgam po inne naturalne dezodoranty. Pocę się przeciętnie. Zimą mniej, latem bardziej. Zimą pozwalam sobie na łagodniej działające dezodoranty. Taki jest właśnie dezodorant od Biopha. Łagodny i delikatny. Nigdy nie oczekuję od dezodorantu, że dawać będzie 24 godzinną ochronę przed nieprzyjemnym zapachem. Nie ma takiej potrzeby. Połowa doby wystarczy. Dezodorantu przyjemnie się używało. Kulka nie zacinała się. 


Opakowanie jest poręczne, pasujące do dłoni. Nie wiem jak sprawdzałby się ten dezodorant latem. Sądzę, że dla mnie byłby za słaby. Latem planuje wypróbowanie ałunowych dezodorantów tej marki. Tak jak wspomniałam dezodorant testowałam za prawą właścicielki sklepu Be My Bio.
Be My Bio to sklep z wyjątkowo bogatą ofertą. Znajdziecie bogaty asortyment kosmetyków , ale nie tylko. Są m.in. moje ulubione herbaty Pukka. Na uwagę zasługuje także dział dla dzieci, z kosmetykami, ubrankami, zabawkami.  Zresztą co będę opowiadać. Same zajrzyjcie (klik):


Muszę przyznać, że wypatrzyłam kilka kosmetyków,które już niebawem pojawią się u mnie. Nie muszę dodawać, że wypatrzone marki są dla mnie nowością. 

I jeszcze na koniec pytanie – jakich używacie dezodorantów? Boicie się parabenów w dezodorantach?


3 maja 2015

Projekt Denko - kwiecień 2015

Po marcowym denku czas na kwietniowe denko. Od roku zanudzam Was moimi „śmieciowymi” notkami. Po roku czas na podsumowanie. Czy projekt denko spełnił swoją rolę? I tak, i nie. Z pewnością nie wyrzucam niedokończonych kosmetyków. Nic się na marnuje. Zużywam do końca. Są jednak jeszcze zapasy. I to jest plan na kolejny rok. Nie kupować na zapas.
Po marcowym wielkim denku czas na skromy kwiecień.


Wśród pustych opakowań znalazły się dwa włosowe kosmetyki. Oba zza Oceanu.
Płukankę octową WiseWays uwielbiam. Zużyłam już kilka butelek. I nadal będę stosować tę płukankę. 


Recenzję przeczytacie tutaj.

Gdyby nie Anula nigdy nie poznałabym kosmetyków Andalou Naturals. Spray do włosów z lawendą i biotyną sprawia, że fryzura nabiera objętości. 


To kolejny włosowy kosmetyk bez którego nie mogę się obejść. Moje włosomaniactwo z torów olejowych przeskoczyło na wcierki i spraye. Jeśli chodzi o kosmetyki Andalou Naturals szykuję się do serii notek. Same widzicie jednak, że z moim notkami to jest tak jak z wybieraniem się sójki za morze.

Kosmetyki Aubrey Organics są dostępne w Polsce. Muszę przyznać, że dość długo szukałam dobrego płynu do kąpieli, który odpowiadałby całej rodzinie. 


Sea Spa odpowiada nam wszystkim. Kremowy, delikatny, pięknie pachnący płyn mnie urzekł bez reszty. Nie jest to jednak płyn dla amatorów piany. Płyn ten nie pieni się. Po dodaniu do wody staje się ona mleczno-biała. Zapach trudno opisać. Dla mnie to zapach spokoju i relaksu.

W zużywaniu kosmetyków dzielnie pomaga mi rodzinka. Maść na urazy i stłuczenia  „Bympy road salve” to taki rodzinny kosmetyk. Zawsze się przydaje.


Na koniec tego skromnego denka jeszcze jeden kosmetyk.  Nie mogło być inaczej. W kwietniu skończył się podkład marki Avril. Bradzo go polubiłam. Recenzja tutaj.


I teraz mam problem. Od lat używałam podkładów Lavery. A teraz nie potrafię zdecydować, który lepszy. 

I tak zakończył się kwiecień w kwestii kosmetycznych zużyć. A jak Wasze denka?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...