Znacie moje uwielbienie dla naturalnych mydeł. Czasami
zastanawiam się czy pisać o kolejnym mydle. Przecież mydło to nic
nadzwyczajnego. Zastosowanie i używanie jest raczej proste. Wystarczy trochę wody
i higiena ciała zapewniona. Da mnie mydła to jednak dzieła sztuki użytkowej. Odkąd
dzięki Anuli poznałam Nubian Heritage moje uwielbienie dla naturalnych mydeł
jest jeszcze większe.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić kolejne mydło Nubian
Heritage, osławione afrykańskie czarne mydło.
Zawsze mam problem ze
zdjęciami dla potrzeb bloga. Rozpoczynam kosmetyk, a zdjęcia nie są zrobione. I tak było tym razem.Kostka powędrowała do łazienki, a zdjęć brak. W ostatniej chwili udało mi się ocalić znikającą kostkę mydła dla
potrzeb tej notki. Padła komenda - nie dotykać tego mydła!
Wracając do tematu głównego. Mydło zapakowane jest w czarny kartonik z pomarańczowymi
napisami.
Na kartoniku, prócz składu znajdziemy dużo informacji o samym mydle.
„Afrykańskie czarne mydło wykonane jest z popiołu palmowego,
ekstraktu tamaryndrowca oraz babki. Czarne mydło stosowane było do poprawy
wyglądu skóry oraz leczenia różnych jej schorzeń. Historia podaje, że sława masło
shea, obecnego w afrykańskiej farmakologii, dotarła dzięki karawanom na dwór Kleopatry.
Czarne mydło łączy w sobie właściwości nawilżające i
lecznicze. Oczyszczająca formuła sprawia, że skóra odzyskuje świeży i promienny
wygląd.”
Skład - 100%
vegetable soap: African black soap base, coconut oil and/or palm oil,
butyrospermum parkii (shea butter), avena sativa (oat) kernel meal, aloe
barbadensis leaf juice, plantain extract, tocopherol (vitamin E), vegetable
glycerin, mineral pigment or vegetable color, essential oil blend.
Moja opinia:
Gdyby ktoś prosił mnie o wybranie tylko jednego mydła z
kolekcji Nubian Heritage miałabym ogromny problem. Poznałam już owocowo
pachnące mydło mango (klik). W kolejce pokornie czeka mydło z miodem i
czarnuszką oraz pięknie pachnące kadzidło. Moją mydlaną kolekcje lada dzień powiększę
o mydło z masłem kakaowym. A tymczasem od miesiąca w mojej łazience króluje czarne mydło. Czarne jak noc kostka leży na mydelniczce.
Najpierw zapach. Przepiękny. Trudno go określić. Może to miód i wanilia z dodatkiem ziół? A
może tak pachnie tamaryndrowiec? Nie wiem. Zapach jest obłędny. Anula powinna
pomóc w rozwikłaniu pochodzenia tej cudownej woni. To przecież dzięki niej
poznaję Nubian Heritage.
Mydło dobrze się pieni. Mydlana piana o beżowej barwie jest
aksamitna. Na skórze czuje się nawilżające właściwości masła shea. Ku mojej rozpaczy zapach nie pozostaje długo
na skórze. Mydło w swoim składzie zawiera także płatki owsiane. Nie ma ich
dużo, ale z pewnością spełniają swoje złuszczające zadanie. Jednym słowem
wspaniałe mydło.
Pokuszę się o stwierdzenie, że żadna mydłomaniaczka obok tego
mydła nie powinna przejść obojętnie. Znacie czarne mydła innych marek?